Za rządów PiS polskie służby nie wyłapały szpiega będącego blisko informacji ważnych dla polskiego bezpieczeństwa, to mogły nie wyłapać też innych takich działających w Polsce - powiedział w "Popołudniowym Gościu Radia ZET" Ryszard Petru. Dodał, że sędzia Szmydt prawdopodobnie nie działał w Polsce sam.
Afera "poważniejsza niż pisały media"
Przyznał, że "afera z sędzią Szmydtem okazuje się poważniejsza niż wcześniej pisały media, wiele na to wskazuje, że był to szpieg działający od lat, na pewno opłacany z Rosji czy Białorusi, miał dostęp do ważnych informacji, nie tylko po to by mieć ten dostęp, ale by je przekazywać dalej".
Nie wiemy, ile krytycznych informacji zostało przekazanych, ale znał władzę, był jednak hołubiony przez poprzednią władzę. Miał dostęp do ważnych informacji. To był taki arcyszpieg - ocenił Petru.
"Prawdopodobnie nie działał sam"
W jego opinii Szmydt "prawdopodobnie nie działał sam". - Być może został ostrzeżony, że coś mu grozi. Wyleciał przez Turcję, to musiała być akcja, że właśnie został ostrzeżony. Nie wiemy, czy był pod lupą służb, skoro mógł uciec - powiedział.
W związku z tym - jak mówił Petru - "są pytania o działanie służb, zwłaszcza za rządów PiS, Kamiński i Wąsik chwalili się, ile robili dla Polski. Walczyli z opozycją, a nie z prawdziwymi szpiegami. To takie memento tych rządów".
Trzeba zmienić podejście do służb. Skoro przez tyle lat szpieg działał i służby go nie wyłapały. To znaczy, że system był dziurawy. Za PiS polskie służby nie wyłapały szpiega będącego blisko informacji ważnych dla polskiego bezpieczeństwa, to mogły nie wyłapać tez innych takich - zaznaczył.