"Zbliża się trzydziesta rocznica wydarzeń na Wujku. Liczyliśmy, że doczekamy się Nie chodziło o to, by skazać kogoś na więzienie, by ci ludzie tam poszli, bo są już w takim wieku, są schorowani. Chodziło o samo osądzenie tego czynu, niestety do tego nie dojdzie.

Reklama

Jesteśmy zdziwieni. W pewnych momentach można już nie rozumieć, co się dzieje w tym kraju. Jeżeli są ofiary, są ludzie skazani za to, że strzelali, to przecież ci, którzy na Wujek przyjechali, sami nie przyszli. Ktoś ich tam skierował, ktoś im kazał, ktoś im wydał rozkaz, wydał ten szyfrogram.

Po wyroku, który skazał winnych - znam opinię tych ludzi, którzy poszli do więzienia - oni też uważają, że są ofiarami, bo ktoś, kto tym wszystkim zarządzał, kto ten stan wojenny wywołał - ci ludzie są bezkarni, niewinni. Wsadzono tylko tych, którzy wykonywali ich polecenia. To jest dziwne, takie dziwne zaskoczenie.

Nawet nie chodzi, żeby historycznie to oceniać. Ktoś wydając dekret o stanie wojennym, wydając ten tajny szyfrogram rozesłany tylko do komend, o którym społeczeństwo nie było powiadomione, zezwala na to, żeby dowódcy wydali rozkaz na strzelanie.

Przecież, gdybyśmy wiedzieli na kopalni, że może przyjechać taka jednostka i dowódca może im wydać rozkaz, nie wiem czy ktoś o zdrowych zmysłach stanąłby naprzeciw ludzi z karabinami z ostrą amunicją. To było tak zorganizowane, żeby ludzi zastrzelić, wszystkie ślady zatrzeć, no a odpowiedzialności za to, niestety, nie ma.

Nie wiem, czy jest jeszcze miejsce na jakieś działania. Jesteśmy już trochę zdegustowani tym wszystkim, czy to w ogóle ma sens. Musimy się zastanowić, dokładnie wysłuchać uzasadnienia i tych wszystkich rzeczy, bo faktycznie ja jestem zaskoczony tym wyrokiem".