Właśnie Andriej Ługowoj, biznesmen i były agent rosyjskiego wywiadu, zostanie oficjalnie oskarżony przez brytyjską prokuraturę - Londyn zapowiedział to wczoraj oficjalnie - o zamordowanie Aleksandra Litwinienki.

Według śledczych, Ługowoj oraz dwaj agenci - Kowtun i Sokolenko - spotkali się z Litwinienką w londyńskim hotelu "Millenium" dokładnie wtedy, gdy otruto go radioaktywnym polonem-210. Trzy tygodnie później zmarł. Jego agonię w ubiegłym roku na ekranach telewizorów oglądał cały świat. Sam Ługowoj zdecydowanie odrzuca te oskarżenia. Brytyjczycy chcą ekstradycji Ługowoja, ale Moskwa i prezydent Putin nawet nie chcą o tym słyszeć.

Reklama

Informacja o projekcji filmu z Litwinienką i Ługowojem - premierę potwierdził sam reżyser Andriej Niekrasow - wywołała w Cannes sensację. Kompletnie zaskoczyło to Rosjan.

Film to właściwie wywiad z Aleksandrem Litwinienką, ale znajdą się w nim też sceny biesiady zmarłego agenta z biznesmenem Borysem Bierezowskim i Andriejem Ługowojem. Litwinienko na łożu śmierci wskazał Ługowoja jako swego zabójcę. Tak przynajmniej twierdzi Bierezowski, rosyjski oligarcha, który kilka lat temu uciekł przed gniewem Kremla do Wielkiej Brytanii.

Reklama

Litwinienko przez długi czas był jednym z najlepszych szpiegów Federalnej Służby Bezpieczeństwa, czyli następczyni sowieckiej KGB. Twierdził, że osiem lat temu dostał zlecenie zabicia Borysa Bierezowskiego. Litwinienko zlecenia nie wykonał. Przeciwnie - w 2000 roku sam uciekł na Wyspy. I zaprzyjaźnił się z Bierezowskim. Brytyjczycy przyznali Litwinience obywatelstwo, a teraz za wszelką cenę chcą dopaść jego mordercę.