Warunkiem pojednania jest rachunek sumienia, czyli stanięcie w prawdzie. Mówił o tym arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki w homilii, wygłoszonej podczas mszy w katedrze w Łucku. Msza, w której uczestniczy prezydent Bronisław Komorowski, jest częścią obchodów 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.
Arcybiskup Mokrzycki powiedział, że zbrodni tej nie sposób zapomnieć. - Czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał hierarcha, przypominając, że ofiarami zbrodni padli także Ukraińcy, Żydzi i przedstawiciele innych narodowości. Kaznodzieja podkreślił, że fundamentalnym warunkiem pojednania jest rachunek sumienia. Jest on niezbędny, aby odzyskać wolność wewnętrzną, utraconą przez grzech.
Rachunku sumienia nie ułatwia jednak polityka, gdyż czyni z historii argument w sporach. - Jak żyć, gdy ktoś odebrał życie swoim sąsiadom, kobietom i dzieciom? - pytał arcybiskup. Podkreślił, że tylko człowiek wsparty Bożą łaską jest w stanie powstać ze swego upadku.
"Ofiary nie mają grobów"
Kaznodzieja powiedział, że Bóg nie przewidział dla człowieka zagubienia i upadku. Dochodzi do niego wtedy, gdy ludzie idą za fałszywymi ideologiami, także tą głoszącą budowę własnego państwa za wszelką cenę. Arcybiskup przypomniał, że za twórcami tej ideologii poszło wielu ludzi, którzy zapomnieli, że są dziećmi Bożymi.
Ten, kto naprawdę wierzy, nie będzie trwał w grzechu - podkreślił kaznodzieja. Nie wystarczy jednak głosić imienia Boga, ale przyznać się do popełnionego zła i działać na rzecz dobra. Chrześcijańskie przebaczenie daje szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa, gdyż odrzuca zemstę i akceptuje człowieka. Arcybiskup podkreślił jednak, że warunkiem pojednania jest zadośćuczynienie.
Czy takim zadośćuczynieniem nie powinno być godne uczczenie wszystkich ofiar rzezi z 1943 roku? - pytał kaznodzieja. Dodał, że wiele jej ofiar ciągle nie ma grobów.
Arcybiskup powiedział, że człowiek łatwo przyzwyczaja się do zła. Ludzie zgadzają się na wojny i czystki etniczne, a śmierć bliźnich tłumaczą wprowadzaniem ładu w świecie. Później łatwiej broni się katów niż ofiar. Kaznodzieja przypomniał, że Kościół wielokrotnie ostrzegał przed grzechem strukturalnym, czyli sytuacją, w której wszyscy akceptują zło.
W modlitwie o pojednanie trzeba przypomnieć zasadę, że wolno kochać własny naród, ale żadnego nie wolno nienawidzieć - powiedział arcybiskup Mokrzycki.
"Dla zbrodni nie ma usprawiedliwienia"
Po mszy prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że na modlitwie za dusze pomordowanych zebrali się Polacy i Ukraińcy, którzy razem przepraszają Boga za zbrodnie i krzywdy. Dodał, że dzisiejsza uroczystość jest odpowiedzią na wezwanie do pojednania, wystosowane przez zwierzchników Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego w Polsce i na Ukrainie.
Zdaniem prezydenta, podpisana przez nich deklaracja może być przełomowa, jeśli zostanie głęboko przemyślana przez wiernych z obu krajów.
Komorowski powiedział, że deklaracja mówi prawdę o zbrodni wołyńskiej, stwierdzając, że jej ofiarami były tysiące niewinnych ludzi. Dodał, że te słowa zapewne nie zyskają poklasku tych, którzy próbują umniejszać zbrodnię wołyńską lub podsycać polsko-ukraińską wrogość. Mogą jednak pomóc tym, którzy chcą budować na fundamencie pojednania.
Prezydent podkreślił, że dla popełnionych 70 lat temu zbrodni nie ma usprawiedliwienia. Nie może nim być patriotyzm czy dążenie do niepodległości. Komorowski dodał, że z szacunkiem odnosi się do stanowiska polskich i ukraińskich biskupów, którzy stwierdzili, ze z chrześcijańskiego punktu widzenia zbrodnia wołyńska domaga się potępienia i przeprosin. - Skrajny nacjonalizm i szowinizm nie służy niczemu dobremu - oświadczył prezydent. Dodał, że właśnie nacjonalizm zniszczył polsko-ukraińskie stosunki w XX wieku.
Chcemy, żeby pamięć o zbrodniach nie zabliźniła się pod wpływem czasu, ale wskutek naszych działań - powiedział prezydent podkreślając, że niezbędnie jest godne uczczenie ofiar zbrodni w miejscach ich śmierci i cierpienia. To zadanie dla nas wszystkich, Polaków i Ukraińców - powiedział Bronisław Komorowski.
"Prawdziwi bohaterowie ratowali sąsiadów"
Dodał, że szczególnym szacunkiem trzeba otoczyć pamięć Ukraińców, którzy z narażeniem życia ratowali sąsiadów. - To prawdziwi bohaterowie. Ich postawa powinna być dla nas drogowskazem, abyśmy otworzyli umysły dla prawdy i serca dla przebaczenia - powiedział prezydent. Dodał, że w modlitwie powinniśmy też pamiętać o Ukraińcach, który w ramach odpowiedzialności zbiorowej padli ofiarą polskiego odwetu.
Komorowski mówił, że przeszłość nie musi dzielić, ale uczciwie potraktowana może służyć współpracy. Pojednanie oparte na prawdzie może zdziałać więcej niż to, co dzieli - powiedział prezydent przypominając, że na polsko-ukraińskich konfliktach zawsze korzystał ktoś trzeci. Dodał, że gwarancją wzajemnej współpracy jest wspólnota interesów. Współpraca ta wymaga jednak pojednania opartego na prawdzie i szczerego pojednania.
Niech dobry Pan Bóg pomaga nam w tej trudnej pracy - zakończył prezydent Komorowski.
Czytaj także:
Incydent na Ukrainie. Prezydent Komorowski obrzucony jajkami >>>