W takie tony uderza m.in. "Sueddeutsche Zeitung".
"Oczywiście Europejczycy i Rosjanie muszą jakoś ze sobą współżyć. Jeżeli jednak rosyjski rząd nie robi niemal nic, żeby wyjaśnić śmierć prawie 300 osób, w tym wielu Europejczyków, to znaczy, że Rosja nie chce porozumieć się z Europę" - można w niej przeczytać.
"Tagesspiegel" zwraca uwagę, że dzięki propagandzie przeciwko Ukrainie, Władimir Putin zdobywa poparcie obywateli Rosji. Jak dowodzą dziennikarze "z każdym dniem tej cynicznej podwójnej gry rośnie jednak wśród ludzi na świecie liczba jego przeciwników".
"Dlaczego Putin nie pokaże sprawdzonych danych swoich służb wojskowych i wywiadu, które ze 100-procentową pewnością wiedzą, co wydarzyło się w przestrzeni powietrznej nad wschodnią Ukrainą? Dlaczego nie zaangażuje się z całą stanowczością, by obserwatorzy OBWE mogli bez przeszkód zbadać wrak?" - pyta z kolei "Stuttgarter Zeitung".
Na tym jednak nie poprzestaje i wskazuje, że postawa Rosji sugeruje tylko jedną odpowiedź: "Putin boi się prawdy". "Chce grać dalej w grę polegającą na przemocy i dezinformacji" - piszą dziennikarze. A jeśli tak jest rzeczywiście - podają także - "Zachód powinien unaocznić mu, że cena, jaką będzie musiał zapłacić za tę politykę, rośnie - śruba sankcji powinna zostać dokręcona".
Najostrzejszy w tonie jest jednak "Muenchner Merkur", który przekonuje, że "Putin może wkrótce zostać zdemaskowany jako zwykły ojciec chrzestny terroryzmu, jako parias cywilizowanego świata". Dodaje, przy tym, że w czasie gdy zwłoki ofiar są wywożone na taczkach, a ślady zacierane, prezydent Rosji rozpowszechnia za pomocą posłusznych mediów absurdalne historie propagandowe sugerujące spisek.