Dziennik "La Repubblica" pisze, że doszło do przyspieszenia głębokich reform instytucjonalnych w Polsce i "zdecydowanej eskalacji sporu na temat zasadniczych wartości" między Warszawą a Brukselą, a także do protestów tysięcy ludzi przeciwko zmianom w sądownictwie.

Reklama

Gazeta ocenia, że odpowiedź KE na ustawę o Sądzie Najwyższym była "bardzo ostra", ponieważ zagrożono Polsce zastosowaniem artykułu 7. traktatu unijnego, co może zakończyć się sankcjami i miałoby miejsce po raz pierwszy. Dotyczyłoby to zaś - przypomina dziennik - "kraju ekonomicznie, militarnie i geopolitycznie ważnego w UE".

"Stanowiska odległe, kompromis trudny" - podkreśla się w artykule. "Warszawa i UE mają przed sobą dni bardzo ostrego konfliktu" - twierdzi dziennik i zauważa, że Węgry już zadeklarowały, iż poprą Polskę.

Informując o manifestacjach i protestach w Polsce, "La Repubblica" odnotowuje, że często wymienianym w ich trakcie słowem jest "Solidarność". Podkreśla również, że kolejne reformy instytucjonalne spotykają się z często "słabą opozycją", ale też z "oporem ze strony społeczeństwa obywatelskiego w miastach, silnego od czasów rozbiorów" i po dekadach komunizmu.

Reklama

Z kolei dziennik ekonomiczny "Il Sole-24 Ore" pisze, że Polska "nie słucha nawoływań ze strony Unii Europejskiej" i zamierza przeprowadzić do końca reformę sądownictwa. Gazeta podkreśla, że ostrzeżenia skierowane przez KE oraz groźba podjęcia bezprecedensowych kroków przeciwko Warszawie "na nic się nie zdały".

"Trzy ustawy likwidujące niezależne sądownictwo w ciągu zaledwie ośmiu dni - z punktu widzenia teoretyka władzy Niccola Machiavellego działania narodowo-populistycznego rządu polskiego robią ogromne wrażenie" - pisze Florian Hassel na łamach "SZ". "Polska degraduje sądy powszechne, Krajową Radę Sądownictwa, a teraz Sąd Najwyższy do roli filii partii rządzącej. Prezydent Andrzej Duda, który nigdy nie wyszedł poza rolę marionetki swojego politycznego promotora Jarosława Kaczyńskiego, podpisze wszystko" - ocenia komentator.

Hassel zwraca uwagę na protesty przeciwników reform, zastrzega jednak, że "nie osiągnęły one krytycznej wielkości, która mogłaby zmusić Kaczyńskiego do wycofania się". "Na władcach Polski, będących zakładnikami swojego obrazu świata naznaczonego teoriami spiskowymi, i tak nie zrobiłyby one wrażenia. Wymyślają demonstrującym od zdrajców i +Polaków gorszego sortu+" - pisze publicysta.

"Myli się prawdopodobnie ten, kto sądzi, że Kaczyński teraz się zatrzyma. Grupy obywatelskie i nieliczne niezależne jeszcze media znajdą się pod presją. Są one ostatnią przeszkodą dla budowy przez Kaczyńskiego autorytarnego państwa" - pisze Hassel w "Sueddeutsche Zeitung".

Reklama

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypomina niedawny komentarz opublikowany na łamach "Rzeczpospolitej", w którym była mowa o "cienkiej czerwonej linii, po przekroczeniu której obywatelskie nieposłuszeństwo stanie się dla wielu (obywateli) najważniejszą, a być może jedyną postawą w polityce". "Parlamentarna większość szturmem przekroczyła tę linię" - ocenia autor komentarza Reinhard Veser.

"Podobnie jak podczas pozbawienia władzy Trybunału Konstytucyjnego na przełomie lat 2015-2016, bezpośrednio po zwycięstwie wyborczym PiS, doszło do tego w okolicznościach zignorowania praw opozycji, w tempie urągającym poważnej parlamentarnej pracy" - czytamy w "FAZ".

"Człowiek, który kieruje tym rządem z partyjnej centrali, pracuje nad likwidacją demokracji w Polsce" - pisze Veser. "Polakom i Europie pozostaje nadzieja, że obywatele nie dadzą się zastraszyć i że ten rząd zostanie wkrótce zatrzymany" - konkluduje komentator "FAZ".