Kiedy była minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska wybrała się ostatnio expresem do Berlina, na miejscu wstydziła się wysiąść z pociągu. "Wagon się rozlatywał, toaletę było czuć z daleka" - mówi. Muzyk i lider zespołu Piersi Paweł Kukiz denerwuje się na samo wspomnienie podróży pociągiem z Warszawy Zachodniej do Centralnej. "Kasjerka sprzedała nam bilety bez miejscówek, choć mówiłem, że to InterCity. Konduktor na oczach innych pasażerów kazał mnie i mojej rodzinie wysiąść z pociągu. Potraktował nas jak złodziei" - mówi.

Reklama

Podobnie jak wielu innych poniżonych, zlekceważonych albo jawnie oszukanych pasażerów kolei nie próbował jednak interweniować. "Kolej to monopolista, może robić, co chce" - mówi muzyk. Socjolog prof. Paweł Śpiewak w ramach protestu w ogóle zrezygnował z podróżowania PKP. "Wsiadając do polskiego pociągu, należałoby założyć kombinezon ochronny, wszechobecny brud, obskurne dworce przypominające targowiska albo noclegownie, to standard" - wylicza jednym tchem.

O tym, że „Polacy mają prawo do czystych dworców i szybkiej kolei”, mówił w swoim expose, w listopadzie, sam premier Donald Tusk. Jednak sytuacja na polskich dworcach i w pociągach jest taka, że zniecierpliwiony skargami pasażerów Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił sprawdzić, czy kolej nie narusza zbiorowych praw konsumentów.

Na pierwszy ogień poszedł regulamin spółki PKP Przewozy Regionalne. Kontrola wykazała, że zapisy regulaminu na trasach do 100 km ograniczają prawa podróżnych. "Postawiliśmy przedsiębiorstwu zarzut stosowania 6 praktyk naruszających zbiorowe prawa konsumentów" - mówi DZIENNIKOWI dyrektor UOKiK w Katowicach Maciej Fragsztajn.

Reklama

Kontrolerzy nie zaakceptowali tego, że podróżni mogą wymienić bilet tylko pod warunkiem, że nowy będzie droższy. Ani tego, że pasażerowie, którzy wsiadali do pociągu nie ta tej stacji, która jest zapisana na bilecie jako początkowa, tylko na dalszej, muszą kupować nowy bilet, choć nie dotarli jeszcze do celu, a w pociągu nie ma rezerwacji miejsc. Nie do przyjęcia okazała się również powszechna praktyka odmowy zwrotu pieniędzy za niewykorzystany bilet, jeśli zostaje oddany w dniu, na którym został wykupiony.

Postępowanie będzie się toczyć najprawdopodobniej do września. Jeśli zarzuty się potwierdzą, a kolej nie zrezygnuje ze swoich bezprawnych praktyk, prezes UOKiK może też nałożyć na PKP karę równą 10 proc. ubiegłorocznych przychodów firmy.

Zagrożenie karą nie wyprowadza jednak PKP z równowagi. "Poczekajmy, aż postępowanie się zakończy, mamy swoje argumenty" - mówi spokojnie rzecznik PKP Przewozy Regionalne Paweł Ney. Tymczasem, jak ustaliliśmy, kontrola regulaminu to dopiero początek. "Nie wykluczamy kolejnych postępowań. Ostatnio dostajemy bardzo wiele telefonów i e-maili" - mówi DZIENNIKOWI Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK w Warszawie.