Zaniepokojenie w Związku Radzieckim i państwach z nim związanych wywołały wydarzenia, jakie miały miejsce wiosną 1968 roku w Czechosłowacji oraz polityka "socjalizmu z ludzką twarzą". Tym bardziej że sukces reformatorów groził destabilizacją struktur politycznych w innych krajach i stawiał pod znakiem zapytania przodującą rolę ZSRR w światowym ruchu komunistycznym. Przywódcy krajów bloku radzieckiego mówili o groźbie zwycięstwa kontrrewolucji w Czechosłowacji. Proponowali też przygotowanie wspólnych manewrów na terenie Czechosłowacji, co miało być wsparciem dla Komunistycznej Partii Czechosłowacji przeciwko siłom kontrrewolucyjnym.

Reklama

DECYZJA ZAPADA W WARSZAWIE

W lipcu w Warszawie delegaci pięciu partii komunistycznych: Bułgarii, NRD, Polski, Węgier i ZSRR otwarcie już mówili o perspektywie interwencji. Władysław Gomułka od początku opowiadał się za tezą, że wydarzenia w Czechosłowacji mają charakter "kontrrewolucyjny" i był jednym z najzagorzalszych zwolenników militarnego rozstrzygnięcia kryzysu. To jemu przypisywane jest sformułowanie zasady ograniczonej suwerenności krajów bloku sowieckiego. Taka postawa Gomułki wynikała przede wszystkim z jego konserwatyzmu oraz obawy, że "praska wiosna" mo-że w konsekwencji grozić rozpadem bloku radzieckiego, jak również z lęku, że wolnościowe idee zostaną podchwycone w PRL-u. Delegaci wystosowali do Komitetu Centralnego KPCz list, w którym zawarli ostatnie ostrzeżenie oraz koncepcję wkrótce nazwaną doktryną Breżniewa. Pisano: Niepokoi nas głęboko rozwój wydarzeń w Waszym kraju. Wspierana przez imperializm ofensywa reakcji przeciwko Waszej partii […] zagraża zepchnięciem Waszego kraju z drogi socjalizmu, a zatem godzi w interesy całego systemu socjalistycznego. […] Nie możemy pogodzić się z tym. […] To nie jest bowiem tylko Wasza sprawa. To jest wspólna sprawa wszystkich partii komunistycznych i robotniczych oraz państw złączonych sojuszem, współpracą i przyjaźnią.

Mimo tego apelu nie wszystkie partie komunistyczne podzielały stanowisko "piątki". Rumunia i Jugosławia dystansowały się do zajętego przez nią stanowiska, a komunistyczna prasa włoska i francuska o reformach czechosłowackich wypowiadały się przychylnie.

Reklama

ROZMOWY Z ŻOŁNIERZAMI

W nocy z 20 na 21 sierpnia radzieccy komandosi opanowali praskie lotnisko, na którym zaczęły lądować samoloty transportujące sprzęt pancerny i wojsko. Bez walki opanowano gmach KC. W stolicy tłumy manifestowały na ulicach, podejmując dyskusje z żołnierzami siedzącymi na czołgach i próbując ich przekonać, że zaszło jakieś nieprawdopodobne nieporozumienie, że w Czechosłowacji nie było żadnej kontrrewolucji i że nikt ich nie wzywał do obrony socjalizmu…

Wielu żołnierzy sił interwencyjnych w związku z tym nie potrafiło ukryć zawodu i rozgoryczenia. Nie tego bowiem oczekiwali. Przekonywano ich, że przychodzą z pomocą klasie robotniczej i spełniają swój "międzynarodowy, braterski obowiązek". Niektórzy nie zdawali sobie z początku sprawy nawet z tego, gdzie się znajdują, sądząc, że są w Niemczech Zachodnich bądź nawet w… Izraelu. Po Pradze krążyły pogłoski, że w rezultacie takich dyskusji z cywilami jeden czy dwóch żołnierzy radzieckich odebrało sobie życie. Częściowo zmieniło to stosunek mieszkańców czechosłowackiej stolicy do żołnierzy. Rzadziej dawano upust goryczy w takich formach jak opluwanie, wyzywanie od tępych Azjatów, analfabetów, a nawet faszystów, co dla Rosjan musiało być największą obelgą.

Reklama

Aby utrudnić zadanie wojskom okupacyjnym, niszczono lub usuwano drogowskazy, tabliczki z nazwami ulic i numerami domów.

W napisach na murach i plakatach pojawiających się na ulicach społeczeństwo wyrażało solidarność z internowanymi członkami kierownictwa partii - w tym zwłaszcza z Aleksandrem Dubczekiem i prezydentem Ludwikiem Swobodą.

Ta olbrzymia i nieoczekiwana przez najeźdźców skala cywilnego sprzeciwu wobec okupacji była główną przyczyną fiaska ich pierwotnych planów.

W trybie nagłym, w jednej z praskich fabryk, 22 sierpnia rozpoczął obrady XIV Nadzwyczajny Zjazd KPCz. Później uznano go za bezprawny pod pretekstem, że większość delegatów słowackich nie dotarła na obrady, a to ze względu na zablokowanie komunikacji przez wojska najeźdźców. Niemniej zjazd potępił interwencję, uchwalając trzy dokumenty: "Proklamację XIV Zjazdu KPCz", "Apel do partii komunistycznych całego świata" oraz "Odezwę do słowackich komunistów i narodu słowackiego". To, że w pełnej obcych żołnierzy Pradze odbył się zjazd - a jednym z najważniejszych celów inwazji było właśnie jego udaremnienie - oraz że zjazd zdecydowanie potępił tę inwazję, oznaczał polityczną porażkę krajów, które brały udział w interwencji. Postawa większości członków KPCz, w tym zwłaszcza obrady zjazdu i treść jego uchwał nawołujących społeczeństwo do jedności i biernego oporu wobec okupantów, uratowały honor partii i pozwoliły jej nie tylko utrzymać, ale nawet na krótko wzmocnić swój autorytet w oczach społeczeństwa.

STRAJK GENERALNY

Jednym z ustaleń zjazdu było przeprowadzenie 23 sierpnia jednogodzinnego strajku generalnego, jeżeli żądania, czyli wycofanie obcych wojsk i uwolnienie zatrzymanych działaczy, nie zostaną spełnione. Strajk miał charakter powszechny i wypadł imponująco. Obwieszczały go w całym kraju syreny fabryczne i dzwony kościelne. Na całkowicie wyludnionych ulicach pozostali jedynie zdumieni żołnierze wojsk interwencyjnych. W obliczu powszechnego biernego oporu społeczeństwa machina przemocy okupantów była bezsilna. W jednej z gazet pojawiło się wówczas jakże trafne porównanie okupantów do słonia, który nie może rozdeptać szpilki.

Ponieważ jednak taki stan nie mógł trwać w nieskończoność, do Moskwy na "zaproszenie" Leonida Breżniewa 23 sierpnia udała się delegacja z prezydentem Swobodą na czele. Powitanie na moskiewskim lotnisku, okraszone dźwiękami hymnów, kompanią honorową i wiwatującymi na ulicach tłumami, było dość groteskowe w obliczu istniejącej sytuacji. Rezultat spotkania nie był satysfakcjonujący dla strony czechosłowackiej. Uzyskano wprawdzie uwolnienie porwanych wcześniej polityków, lecz zawarte porozumienie, tzw. protokół moskiewski, oznaczało zgodę na obecność obcych wojsk w kraju, zmiany personalne w kierowniczych instancjach państwa i partii, ograniczenie swobody prasy, radia i telewizji, zakazanie działalności niektórych organizacji, czyli tym samym unieważnienie postanowień XIV Zjazdu.

Na początku października odbyły się w Moskwie radziecko-czechosłowackie rozmowy na temat stopnia realizacji porozumień moskiewskich. Zaatakowano gości, zarzucając im systematyczne i świadome łamanie ustaleń "protokołu moskiewskiego".

Ostatecznie przedstawiciele KPCz zmuszeni zostali do rezygnacji z przeprowadzania w najbliższym czasie zjazdu partii. Z Moskwy powrócono zatem z dodatkowymi warunkami faktycznej "kapitulacji". W ciągu kolejnych miesięcy stanowiska przywódcze w państwie i partii stopniowo opuszczali zmuszani do podania się do dymisji reprezentanci ruchu reform. Na fotelu szefa KPCz 17 kwietnia 1969 roku Dubczeka zastąpił Gustáv Husák i tym samym w historii Czechosłowacji rozpoczął się długi i ponury okres tzw. normalizacji.

Interwencja wojsk układu opatrzona była kryptonimem "Dunaj". W końcu "normalizacja", ku zadowoleniu Breżniewa, zaczęła przebiegać zgodnie z planem Moskwy i w pożądanym przez nią kierunku.

OFIARY PIJANEGO POLAKA

Do największej tragedii związanej z udziałem wojsk polskich w czasie okupacji Czechosłowacji doszło 7 września 1968 roku w Jičinie. Pijany żołnierz 11. Dywizji Pancernej otworzył ogień do grupy cywilów oraz przejeżdżających samochodów, zabijając dwie osoby i raniąc pięć innych. Ranni zostali także dwaj polscy żołnierze usiłujący rozbroić kolegę. Były to jedyne ofiary interwencji, które nie zginęły z rąk żołnierzy radzieckich. Tragedia w Jičinie odbiła się głośnym echem w całej Czechosłowacji. Uroczystości pogrzebowe miały manifestacyjny charakter. Dziś na miejscu tragedii stoi pomnik upamiętniający tamte wydarzenia. Sprawcę zbrodni w trybie doraźnym skazano na karę śmierci, którą następnie zamieniono na dożywocie. Po 15 latach żołnierz został zwolniony z więzienia.

Bilans związanych z interwencją strat to 94 ofiary śmiertelne, z tego 53 osoby zostały zastrzelone z broni palnej, 38 zginęło w wypadkach pod kołami transporterów lub gąsienicami czołgów, a trzy osoby utraciły życie w inny sposób. W żadnym z wypadków nie stwierdzono, by ofiary używały broni wobec obcych wojsk.

p