Anna Ratingowska: Dobrze się stało, że czterej gimnazjaliści opuścili schronisko dla nieletnich?
Aleksander Nalaskowski*: Sąd postąpił zgodnie z prawem, widocznie uznał, że czterech można zwolnić, a jednego nie. Widzę tu jednak jakąś arogancję sądu: przecież miał pełną świadomość, że ta sprawa zajmowała Polskę od Bałtyku do Tatr. I teraz żaden rzecznik nie podaje uzasadnienia, więc nie wiem, czy chłopcy wyszli, bo: nic nie zrobili, bo dobrze się sprawowali, czy może bo pobyt w schronisku zaczął im szkodzić. Trudno ustosunkować się do tej decyzji, nie wiedząc niczego poza tym, że były pozytywne decyzje psychologów w stosunku do czwórki chłopców. To wróżenie z fusów.

To może bardziej ogólnie: czy cała ta tragiczna historia i długi pobyt tych nastolatków w schronisku, niewypuszczenie nawet na święta, może wpłynąć na innych nastolatków? Czy zastanowią się teraz dwa razy, zanim zaczną tzw. końskie zaloty?
Per saldo może tak być, ta historia może skutecznie hamować innych nastolatków przed takimi zachowaniami. Ale z drugiej strony nie byłoby to uczciwe, żeby jedni chłopcy musieli cierpieć w schronisku tylko dla odstraszania innych. To są żywi ludzie. Z innej jeszcze strony niedobrze by się stało, gdyby przeszło się ze skrajności w skrajność i uznało, że wszystko jest w porządku, w szkołach jest dobrze, nie potrzeba programu do zwalczania przemocy w szkołach, a chłopcy zażądali może by jeszcze przeprosin od Ministerstwa Edukacji.

W tej sprawie w ogóle panuje duża huśtawka nastrojów
.
No tak, najpierw trąbi się o tym co chwilę, a dziś napotkałem tę wiadomość po informacji o przymarzniętych do lodu dwóch łabędziach. To pierwsza taka sprawa, gdzie emocje społeczne są na takiej huśtawce.

Jak pobyt w schronisku, poprawczaku może wpływać na tak młodych ludzi?
Tutaj jest trochę jak z dorosłymi: jedni wychodzą znacznie bardziej zdemoralizowani, ale są i tacy, którzy mówią: bdquo;nigdy więcej tego nie zrobię”.

Przy tej historii powstaje pytanie ogólne: jak należy karać dzieci, prawda?
Właśnie. Bo nadal nie wiem, jako pedagog, co w takim razie należy w takich sytuacjach, gdy jest podejrzenie o popełnienie bdquo;dorosłego” przestępstwa robić? Jakiś system penitencjarny jest także potrzebny, bo co? Czy karę należy zostawiać rodzicom, nauczycielom, a może samym dzieciom?

A czy to według pana jest normalne, że dziś chłopcy wychodzą ze schroniska, a w poniedziałek tak po prostu wracają do szkoły?
Ale co pani ma na myśli?

To, czy nie powinien zaopiekować się nimi po tym psycholog, który pomoże im w powrocie do szkoły?
Wiem, że cały czas wychodzą ze schronisk dziesiątki dzieci i wracają do szkoły. Nie wiem, nie mam danych z sądu, na postawie których mógłbym, jako pedagog, stwierdzić, że ta sprawa powinna się tu czymś różnić. Jak zaznaczyłem na początku - można tu jedynie wróżyć z fusów.

Podsumowując: trzy miesiące w schronisku dla nieletnich dla tych chłopców to dużo czy mało?
Jak rozumiem chłopcy trafili do schroniska w czasie śledztwa. Czyli to taki pobyt śledczy, bo przecież sprawa pozostaje do dziś nierozstrzygnięta, żaden wyrok nie zapadł. W tej sytuacji nie jestem pewien, czy aż tak długi pobyt tych dzieci w schronisku był uzasadniony i decyzja o nim nie zapadła zbyt lekką ręką. Przecież tę sprawę można było, powinno się zakończyć w znacznie krótszym czasie, w czasie kilku tygodni!

Prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski, pedagog, wykładowca na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, dyrektor Instytutu Pedagogiki UMK i szef toruńskiej Szkoły Laboratorium.






















Reklama