To sądny dzień dla pacjentów oczekujących na przeszczep w szpitalu. Nie wiadomo też, co będzie z pozostałymi chorymi. W ciągu kilku tygodni szpitalowi zabraknie leków. Trzeba będzie przewieźć pacjentów do innych placówek. Ale co z najciężej chorymi, którzy muszą kontynuować leczenie? Lekarze nie potrafią jeszcze odpowiedzieć na to pytanie.
Wiadomo już, że szpital nie da rady zrealizować kontraktów na następny miesiąc. To znaczy, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci już placówce ani grosza. To z kolei oznacza, że szpital zbankrutuje.
Do bankructwa doprowadziła nieugięta postawa wierzycieli. "W ten sposób szpital nie spłaci już żadnych długów. Nie mówiąc już o wielkiej szkodzie dla pacjentów" - wyjaśnia dziennikowi.pl dyrektorka finansowa Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Maria Dwornikowska.
Szpital dogadał się z 61 wierzycielami. Na koniec zostało jeszcze czterech, w tym dwie firmy handlujące szpitalnymi długami. A placówka miała ogromne długi, sięgające miliarda złotych. Do godz. 12 wierzyciele mieli zdecydować, co stanie się z pieniędzmi, które miały trafić do szpitala z Narodowego Funduszu Zdrowia. Gdyby udało się zawrzeć porozumienie, NFZ przelałby je na konto kliniki. Termin jednak minął. Pieniądze trafią do komornika.
W negocjacjach zmiękł nawet sam komornik. Dziś tuż po godz. 10 wysłał do placówki pismo w tej sprawie. Uwolnił pieniądze na wynagrodzenia pracowników szpitala. Ale na ratunek było już za późno.