Po kolejnym nieudanym podejściu do lądowania dyspozytor z lotniska w Smoleńsku zasugerował załodze, by leciała do Mińska. Tam warunki lądowania byłyby korzystniejsze. Ale pierwszy pilot postanowił podjąć kolejną próbę posadzenia maszyny na ziemi. Nie udało się - w gęstej mgle samolot zahaczył o drzewa i runął na ziemię.

Reklama

Na pokładzie maszyny wybuchł pożar. Samolot rozpadł się na części. Świadkowie mówią, że nad lasem unosiły się kłębu gęstego dymu.