Według Seremeta będą jeszcze analizowane czarne skrzynki z rozbitego Tu-154. Zaznaczył, że eksperci będą próbować wychwycić tło rozmów z kabiny i przedziału pasażerskiego, tak by ustalić "czy padały jakieś sugestie wobec pilotów". Szczegóły będą zbadane w ekspertyzie fonoskopijnej.

Reklama

Prokurator generalny podał, że służby w Smoleńsku przygotowują się do operacji podniesienia części kadłuba samolotu, spod której mają być wydobywane szczątki kolejnych ofiar. Według niego zidentyfikowano już 25 ciał (w tym Marii Kaczyńskiej). Wydobyto 87 ciał ofiar - poinformował.

Rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego poinformował w poniedziałek, że jeszcze w sobotę Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".

Kodeks karny stanowi, że jeżeli następstwem takiego nieumyślnego czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, "sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Czynności śledztwa prowadzone są w Polsce i w Federacji Rosyjskiej.

Zdaniem Seremeta, który w południe rozmawiał z przebywającym na miejscu naczelnym prokuratorem wojskowym Krzysztofem Parulskim, z dotychczasowych ustaleń wynika, że kontrolerzy lotu z wieży w Smoleńsku odradzali pilotom lądowanie na tym lotnisku. Pytany, czy wieża odradzała, czy też zabraniała lądowania, Seremet odparł, że z uzyskanych przez niego informacji można mówić o odradzaniu. "Proszę mieć świadomość, że to są wszystko wersje śledcze, które będą podlegały weryfikacji" - zaznaczył.

Ocenił on, że polscy prokuratorzy pozostaną w Rosji jeszcze przez 2-3 dni. "Nie będzie już więcej przedmiotów do zbadania tam na miejscu przez prokuratorów" - powiedział.

czytaj dalej >>>

Reklama



Jak dowiedziała się PAP w prokuraturze, śledztwo w Smoleńsku ma niespotykanie szerokie rozmiary. Pracuje tam około 60 rosyjskich prokuratorów i grupa polskich śledczych. Są też polskie i rosyjskie ekipy patomorfologów oraz ekspertów ds. wypadków lotniczych. Seremet ujawnił, że jest tam również dwóch oficerów polskich służb specjalnych. Obszar katastrofy został podzielony na kilkanaście stref, które są sukcesywnie przeczesywane w poszukiwaniu wszelkich śladów.

Wydobyto trzecią "czarną skrzynkę" rejestrująca tzw. zawyżone parametry techniczne lotu. "Będzie to miało swoje znaczenie - oczywiście, zapewne mniejsze niż zapisy z pozostałych skrzynek dotyczących przebiegu rozmów między kabiną a wieżą, rejestrujące też rozmowy w tle oraz rozmowy z kabiny pasażerskiej" - dodał. "Stale dokonuje się analizy zapisów tych informacji" - podkreślił. Zapowiedział, że niezależnie od tego, prokuratura wojskowa dokona "własnych analiz i odtworzeń zapisów".

O tym, że rosyjski kontroler z wieży lotniska w Smoleńsku i jego pomocnik będą przesłuchani po raz drugi z udziałem polskich prokuratorów Seremet informował w poniedziałek przed południem. Chodzi o to, że w pierwszym przesłuchaniu nie uczestniczyli polscy prokuratorzy i to oni zasugerowali, aby powtórzyć przesłuchania z ich udziałem.

Parulski w rozmowie z PAP w poniedziałek o 13.00 potwierdził, że przesłuchanie już trwa i że polscy prokuratorzy zapoznali się wcześniej z protokołami pierwszych przesłuchań. "Mamy kilkanaście zagadnień do poruszenia" - dodał. Przyznał też, że odnaleziono trzecią "czarną skrzynkę" rozbitego Tu-154. "Przekazaliśmy ją do Moskwy, tej samej polsko-rosyjskiej grupie, która analizuje dwa poprzednie rejestratory" - dodał Naczelny Prokurator Wojskowy. Ocenił, że ze wstępnych oględzin nie wynika, by była ona uszkodzona. "Wszystko się okaże po jej otwarciu" - dodał.

"Jest to skrzynka, która rejestruje tzw. podwyższone parametry lotu i z treści jej zapisów będą także wyciągane odpowiednie wnioski" - powiedział i dodał, że według tego, co wie "nie ma przeszkód, które by w jakiś sposób zasadniczy utrudniały odczytanie informacji".

czytaj dalej >>>



Współpracę ze służbami rosyjskimi płk Parulski ocenił jako wzorową. O szczegółach śledztwa mówić nie chciał i zapowiedział, że nie będzie się więcej wypowiadał dla prasy.

Seremet poinformował, że na miejsce tragedii wprowadzono już ciężki sprzęt, co pozwoli unieść kadłub rozbitego samolotu i wydobyć spod niego pozostałe ciała ofiar. Na miejscu pracują rosyjskie i polskie ekipy prokuratorów, patomorfologów i ekspertów ds. wypadków lotniczych.

Prokurator Generalny ocenił, że najistotniejsze zadanie w całej sprawie będzie teraz miała komisja badania wypadków lotniczych. "Zabezpieczane są dokumenty, a także rzeczy osobiste odnalezione na miejscu tragedii. Będą zabrane do Polski i wydawane rodzinom" - zapowiedział Seremet w radiu RMF FM.

Seremet poinformował także, że na skutek polskiej sugestii prokuratorzy rosyjscy zgodzili się na ponowne przesłuchanie, tym razem w obecności polskich prokuratorów, dwóch osób pracujących w wieży kontrolnej podczas katastrofy samolotu. Przy ponownym przesłuchaniu "uzyskamy takie informacje, które będą zadowalające dla strony polskiej" - powiedział.

Dodał, że strona polska, prowadząc śledztwo, korzysta z materiałów zebranych przez stronę rosyjską. "Materiały te są udostępniane. Jednak gospodarzem tego postępowania, tam na miejscu jest strona rosyjska" - podkreślił Seremet.

Wszczęcie polskiego śledztwa w sprawie katastrofy Prokurator Generalny polecił jeszcze w sobotę po rozmowie z ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim. Tego dnia na miejsce katastrofy udał się Parulski z grupą prokuratorów wojskowych.