Rosyjski resort dyplomacji napisał w piątek, że "17 września 1939 roku Armia Czerwona zaczęła pochód wyzwoleńczy na terytoria Polski. Wojska sowieckie doszły do linii Curzona nie pozwoliwszy Wehrmachtowi dojść do Mińska. Narody Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy z entuzjazmem witały żołnierzy sowieckich".

Reklama

Polskie MSZ: Nie było "wyzwolicielskiego pochodu"

W reakcji na ten wpis rzecznik polskiego MSZ napisał, że "nie było +wyzwolicielskiego pochodu+, ale agresja dokonana w porozumieniu z hitlerowskimi Niemcami". "Rzeczpospolita Polska nie przestała istnieć 17 września 1939 roku. Mieszkańcy zajętych terenów rychło staną się ofiarami zbrodni dokonywanych przez sowieckie państwo" - napisał Jasina.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych i inne polskie instytucje do tego powołane, reagują tak jak zwykle, jak reagujemy przy każdej kolejnej rocznicy sowieckiej agresji na Polskę w 1939 roku, przedstawiając naszą opinię na ten temat: że to była agresja, że był to cios w plecy, zadany kiedy Polska walczyła od ponad dwóch tygodni z Niemcami. Że był to owoc paktu Ribbentrop-Mołotow, zawartego przez ZSRR i Niemcy, prowadzącego do podziału państw w Europie Środkowo-Wschodniej - dodał z kolei Jasina w Radiu ZET.

Dla obecnych władz Rosji i dla prezydenta Władimira Putina podstawą legitymizacji stała się Wielka Wojna Ojczyźniana, czyli konflikt między ZSRR a Niemcami z 1941 roku, dający mu legitymizację w kraju i próba przedstawienia Rosji jako wyzwolicielki Europy, której ta Europa jest coś winna. Polska, która zupełnie inaczej tę wojnę zaczynała i zupełnie inaczej była traktowana przez Rosję sowiecką w 1939 roku jako jej ofiara, stanowi po prostu żywe zaprzeczenie tego, co próbuje w swoim micie zbudować Władimir Putin. Tym bardziej jest więc atakowana i tym mocniej ta historia jest przez Rosję mistyfikowana, gdyż polskie podejście do historii mogłoby zdemistyfikować panujący w obecnej Rosji mit dotyczący historii - skomentował rzecznik MSZ.

17 września 1939 r. - agresja ZSRR na Polskę

Reklama

82 lata temu, 17 września 1939 r., łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu dwóch totalitaryzmów był rozbiór osamotnionej Polski.

Premier Mateusz Morawiecki w piątkowym wpisie na Facebooku podkreślał, że "tragedia wydarzeń z 17 września 1939 roku nie dotyczyła jedynie Polski". "Data ta zapoczątkowała wejście do gry o podział wpływów w naszej części Europy kolejnego państwa opartego na systemie totalitarnym" - napisał.

Wskazał, że "agresywna polityka obu państw - Niemiec i Związku Sowieckiego wobec Polski wywołała konflikt, jakiego do tej pory w dziejach nie znano". "Teatr działań wojennych poszerzał się o kolejne państwa, zmieniały się sojusze i koalicje. Nie zmieniały się cierpienia narodów, które płaciły swoim życiem i zdrowiem cenę za brak skutecznej polityki europejskich przywódców, którzy mogliby postawić tamę totalitaryzmom" - napisał uwagę szef rządu.

"Naród Polski szczególnie doświadczył tej bierności. Wywózki na Sybir, Katyń, Auschwitz, ponad 6 milionów straconych istnień ludzkich. Kiedy dzisiaj spoglądam na sytuację na wschodniej granicy Polski, przypomina mi się maksyma Cicero o historii, która jest nauczycielką życia. I zadaję sobie pytanie: czy inni też o tym pamiętają?" - napisał premier. (PAP)