Śladami Powstania Warszawskiego - Ochota. "Wywieziono 900 kg prochów". GALERIA
1 To właśnie tu - w kamienicy pod Bobasami przy pl. Narutowicza - 31 lipca 1944 roku płk dypl. Antoni Chruściel, dowódca Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej - posługiwał się pseudonimem Chruściel - podpisał w konspiracyjnej kwaterze swojego sztabu rozkaz rozpoczęcia Powstania Warszawskiego. Ze względu na późną porę - było około godz. 19 - podjęto decyzję, że informacja o tym trafi do dowódców następnego dnia, z samego rana
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
2 Dla powstańców budynek, który był pierwszym celem ataków, stał się nie do zdobycia. W lipcu 1944 roku w gmachu stacjonowały dwie kompanie Schutzpolizei - w skrócie Schupo, czyli policji ochronnej oraz żandarmeria. Podczas powstania w podziemiach mieściło się także więzienie przejściowe, w którym masowo mordowano Polaków. Gmach przetrwał wojnę i uchronił się wraz z pobliskimi domami przed spaleniem
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
3 Tymczasem już pierwszego dnia Powstania Warszawskiego szturmem zdobyto "Antonin", znajdujący się na tyłach Kościoła NMP przy pl. Narutowicza. Był obsadzony przez oddział SS. Dokonało tego III zgrupowanie I rejonu IV obwodu AK
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
4 W "Anoninie", dziś siedziba ks. orionistów, szukano m.in. działka przeciwpancernego potrzebnego do szturmu na znajdujący się nieopodal Dom Akademicki. Kiedy go tam nie znaleziono, to czym prędzej się wycofano
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
5 Najbardziej zacięte walki toczyły się od drugiego dnia Powstania Warszawskiego do 10 sierpnia. Między ulicami Grójecką, Białobrzeską i Słupecką oddział powstańców AK pod dowództwem por. ukrywającego się pod pseudonimem Gustaw bronił strategicznej ul. Grójeckiej. Co ciekawe ze znajdującą się po drugiej stronie ulicy Redutą Wawelską i jej oddziałem praktycznie nie miał kontaktu
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
6 W tej sytuacji powstańcy musieli zmienić plan działania. Zdecydowali się dostać przekopem do kanału. 83 obrońców reduty, żołnierzy IV obwodu AK Ochota przeszli w ten sposób na Kolonię Staszica - do włazu przy ul. Prokuratorskiej. Było to pierwsze przejście kanałami zwartego oddziału powstańczego. Już po upadku powstańczej Reduty Wawelskiej, broniącej się w kwartale ulic: Wawelskiej, Uniwersyteckiej, Mianowskiego i Pługa, w pobliskiej kamienicy hitlerowcy SS-mani i regeneraci z brygady SS RONA wymordowali kilkadziesiąt osób, w tym wszystkich rannych. Zginęło wówczas także wielu cywilnych mieszkańców bloku
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
7 Po późniejszym sprawdzeniu budynku, na jednej ze ścian kamienicy namalowano: Sprawdz. Min niznalez. Napis zachował się do dziś
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
8 Tutaj szukano radu przywiezionego jeszcze przez Marię Skłodowską-Curie. Po tym jak go nie znaleziono, rozpoczęły się masowe egzekucje. Ofiarą padli chorzy ze szpitala ówczesnego Instytutu Radowego oraz pielęgnujący ich personel medyczny, ukrywający się m.in. w kotłowni. Zbrodni dokonali żołdacy z brygady SS RONA, skierowanej do Warszawy dla zdławienia powstania
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
9 W Kościele Niepokalanego Poczęcia przy pl. Narutowicza z charakterystyczną strzelistą wieżą znaleźć można do dziś witraże upamiętniające "opiekę Najświętszej Marii Panny" w czasie oblężenia Warszawy i rzezi Ochoty - fali masowych pogromów, grabieży, podpaleń, rozstrzeliwań i gwałtów, które przetoczyły się przez tę dzielnicę
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
10 Widoczne są także rozpryski po uderzeniach pocisków armatnich i ślady serii karabinów maszynowych - strzelano z akademiku po drugiej stronie placu, od strony Grójeckiej, Wawelskiej, linii Uniwersyteckiej i Filtrowej. Kaśniejszej cegły, to miejsca zamurowane po wojnie
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
11 Na tyłach ówczesnego liceum im. H. Kołłątaja znajdował się tzw. Zieleniak, czyli targowisko warzywno-owocowe. (Rolnicy nie mieli wówczas prawa wjazdu do Śródmieścia.) Podczas Powstania Warszawskiego stał się on obozem przejściowym zorganizowanym przez niemieckiego okupanta. To tam między 4 a 19 sierpniem wymordowano kilkaset ofiar. W samym liceum także dokonywano mordów i gwałtów. Wszystkich zmarłych przenoszono do sali gimnastycznej i tam palono. 24 godziny na dobę palił się ogromny ruszt. Po wojnie wywieziono stamtąd 900 kilogramów prochów
Dorota Kalinowska/dziennik.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję