Senackie komisje będą dalej pracować tylko nad poprawkami dotyczącymi sprostowań, a nie odpowiedzi prasowych. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 15 senatorów, nikt nie był przeciw, siedmioro wstrzymało się od głosu.
Na posiedzeniu trzech senackich komisji: kultury i środków przekazu, praw człowieka, praworządności i petycji oraz ustawodawczej trwało pierwsze czytanie przygotowanego przez tę ostatnią projektu noweli Prawa prasowego. Komisja zaproponowała, by na publikacje w prasie można było reagować wyłącznie w formie odpowiedzi. Odpowiedź taka mogłaby dotyczyć faktów, ale też ocen zawartych w publikacji.
Przewodniczący komisji ustawodawczej Piotr Zientarski (PO) zaproponował doprecyzowanie definicji odpowiedzi prasowej. Zgodnie ze zgłoszoną przez niego poprawką odpowiedź odnosiłaby się do faktów podanych w materiale prasowym przedstawionych "w sposób nieścisły lub niezgodny z prawdą lub zawartych w nim stwierdzeń zagrażających dobrom osobistym".
Poprawki zmierzające do odejścia od instytucji odpowiedzi prasowych i pozostawienia sprostowań jako jedynej formy reakcji na publikacje prasowe zgłosił we wtorek senator Witold Gintowt-Dziewałtowski (PO). W myśl zaproponowanej przez niego definicji sprostowanie byłoby "rzeczowym i odnoszącym się do faktów oświadczeniem, zawierającym zaprzeczenie lub korektę informacji nieścisłej lub nieprawdziwej zawartej w prasie". Na wysłanie sprostowania byłby miesiąc.
Przewodniczący komisji kultury i środków przekazu Grzegorz Czelej i przewodniczący komisji praw człowieka, praworządności i petycji Michał Seweryński (obaj z PiS) wnioskowali o przełożenie głosowania poprawek na inny termin. Głosami PO wniosek ten został odrzucony.
Pod hasłem "Senat zabija prasę" w poniedziałek w największych polskich pismach ukazał się apel redaktorów naczelnych o wycofanie się z projektu noweli Prawa prasowego, przygotowanego przez senacką komisję ustawodawczą. We wtorek z sygnatariuszami apelu spotkał się Borusewicz. Po spotkaniu zadeklarował, że w projekcie "nastąpią takie zmiany, aby wszystkie obawy, które były podniesione przez redaktorów naczelnych polskiej prasy, nie miały miejsca".