Portal wirtualnemedia.pl dotarł do danych Press-Service Monitoring Mediów, z których wynika, że szacunkowa wartość wskaźnika AVE ( ekwiwalent reklamowy, Advertising Value Equivalency) dla materiałów na temat tzw. gestu posłanki Lichockiej wyniosła w okresie od 13 do 20 lutego br. 136,56 mln zł. Dla social mediów wskaźnik ten był największy i wynosi 84,86 mln zł, dla materiałów w internecie – 17,03 mln zł. Dla telewizji wynosi on 16,28 mln zł, dla radia - 11,61 mln zł, a dla prasy - 6,78 mln zł. W social mediach ukazało się w tym okresie 292 793 publikacji (wpisy i komentarze), w internecie było ich 4 585, w radiu – 795 wzmianek, w telewizji - 542, a w prasie - 388.
Negatywnie o geście Cichockiej pisały także media prawicowe. Przykładowo serwis wpolityce.pl opublikował 50 materiałów, z czego 35 miało kontekst negatywny. W stacji TVP Info na 42 wyemitowane materiały 16 było niepochlebnych posłance.
Na pewno nie o taki jednak efekt i nie o taką kampanię wartą 140 mln zł chodziło, zarówno posłance jak i jej ugrupowaniu. Kryzys wywołany poważnym błędem posłanki mógł mieć mniejszą siłę rażenia, gdyby nie jej reakcja po fakcie. To właśnie pozbawiona logiki reakcja była jej kolejnym błędem, który wzmógł aktywność w mediach, a także wyzwolił duże pokłady sprzeciwu w istotnej części społeczeństwa - komentuje prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem zabrakło szczerych słów przeprosin oraz przyznania się do błędu.
Prawdopodobnie gdyby pani Lichocka w taki sposób zareagowała, odbiór byłby inny – stwierdza prof. Tworzydło.
Posłanka Lichocka podczas posiedzenia w ubiegłym tygodniu, po przegłosowaniu 2 mld zł dla mediów publicznych, wykonała charakterystyczny gest środkowym palcem. Opozycja i większa część społeczeństwa odczytała to jako gest wulgarny. Lichocka wyjaśniała, że odgarniała kosmyk włosów z twarzy. Dzień później mówiła, że jeśli ktoś poczuł się urażony, to jest gotowa przeprosić.