Jak dowodzą badania amerykańskich naukowców z The Johns Hopkins University w Baltimore, pamięci używają już nawet 14-miesięczne maluchy. Pracę na ten temat zamieszcza dzisiejszy "Proceeding of the National Academy of Sciences".

Reklama

Wbrew temu, co usiłują nam wmówić telewizyjni sprzedawcy kursów samodoskonalenia, ludzka pamięć operacyjna, czyli taka, która służy do stosunkowo krótkotrwałego przechowywania informacji, ma ograniczoną pojemność. Przeprowadzone do tej pory badania dowodzą, że dorośli są w stanie bez problemu zapamiętać do czterech następujących po sobie różnych obiektów, na przykład liter lub cyfr. By przyswoić sobie dłuższe ciągi liczbowe lub literowe stosują (nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy) sztuczkę polegającą na dzieleniu takiej zbitki symboli na krótsze, dające się łatwiej zapamiętać fragmenty. W ten sposób da się zarejestrować w pamięci numery telefonów przyjaciół, numer NIP czy hasło do konta bankowego.

Podobna zasada działa też w przypadku innych rzeczy, które musimy zapamiętać. Na przykład, jeśli do ciasta trzeba kupić owoce, to łatwiej będzie nam pamiętać, że mają to być cztery gruszki, dwie śliwki, trzy brzoskwinie i jedna nektarynka, niż gdybyśmy mieli kupić 10 różnych.

W przypadku osób dorosłych umiejętność dzielenia danych i zwiększania pojemności pamięci operacyjnej, jest już dość dobrze zbadana. Do tej pory nie było jednak wiadomo, kiedy pojawia się ona u dzieci i w jaki sposób maluchy ją opanowują.

Reklama

Najnowsze badania przeprowadzone przez zespół prof. Lisy Feigenson z Wydziału Psychologii i Nauki o Mózgu z Johns Hopkins University dowodzą, że kawałkowanie informacji nie jest strategią, której dzieci się uczą. Jest to wrodzona umiejętność, jeden z podstawowych aspektów funkcjonowania naszego umysłu, który wykształca się w okresie wczesnego dzieciństwa.

Dowodzą tego eksperymenty przeprowadzone z udziałem zaledwie 14-miesięcznych niemowląt. Takie dzieci potrafią zapamiętać jedynie trzy obiekty. Jednak uczeni postanowili zwiększyć tę liczbę do czterech. Jak to zrobili? Po prostu sprawdzili, czy maluchy posiadają zdolność dzielenia i grupowania w podzbiory przetwarzanych informacji. Najpierw pokazywali dzieciom jednocześnie cztery zabawki. Następnie chowali je do pudełka. Zadaniem maluchów było wydobycie wszystkich przedmiotów ze schowka. W niektórych przypadkach naukowcy w tajemnicy przed dziećmi wyjmowali dwie zabawki. Istotą eksperymentu było zmierzenie, jak długo niemowlaki grzebią w pudełku w poszukiwaniu zaginionych przedmiotów. Jeśli zabawki te należały do dwóch kategorii (na przykład były to kotki i samochodziki), dzieciaki szukały ich naprawdę wytrwale. Inaczej było jednak, gdy naukowcy pokazali im cztery różne przedmioty należące do tej samej kategorii. Były to różnokolorowe figurki kotków. Szukanie dwóch zaginionych zwierzaków trwało wyjątkowo krótko, bo dzieci po prostu szybko zapominały, że w schowku znajdowały się aż cztery zabawki. Nie były w stanie objąć tej liczby swym umysłem.

W kolejnym eksperymencie naukowcy postanowili jeszcze bardziej rozwinąć zdolność zapamiętywania u niemowlaków. Tym razem użyli aż sześciu przedmiotów. Były to identyczne pomarańczowe piłeczki, które pogrupowano po dwie i ułożono na pudełku oraz po obydwu jego stronach. Następnie wszystkie włożono do schowka, po czym w sekrecie przed dziećmi dwie usunięto. Po wyjęciu czterech piłeczek dzieci doskonale pamiętały, że schowanych przedmiotów było więcej i ich długo szukały.

Według prof. Lisy Feigenson rezultaty powyżej opisanych eksperymentów jasno dowodzą, że ludzka pamięć nie jest pasywnym systemem przechowującym idealne kopie zebranych przez nas doświadczeń. Już od wczesnego dzieciństwa podlega nieustannej reorganizacji, która ma na celu zwiększenie jej wydajności.