Psychologowie oraz lingwiści od dawna toczą spór o to, jak język, którym się posługujemy, wpływa na nasze postrzeganie świata. Na przykład czy rozróżniamy tylko te kolory, które potrafimy nazwać? Albo czy zdolność dodawania lub odejmowania koniecznie wymaga posiadania w słowniku nazw liczb?
Na to ostatnie pytanie postanowił odpowiedzieć zespół prof. Briana Butterwortha z Instytutu Neuropsychologii Poznawczej w Londynie. "Zastanawiało nas, czy ludzie nie posiadają przypadkiem wrodzonego systemu numeracji, który nie polega na słowach" - wyjaśnia prof. Butterworth. By się o tym przekonać, naukowcy przeprowadzili eksperymenty z udziałem dzieci z dwóch aborygeńskich plemion oraz ich anglojęzycznych rówieśników. Ich wyniki ukazały się w najnowszym numerze pisma "Proceedings of the National Academy of Sciences”.
W badaniach prof. Butterwortha wzięło udział 35 dzieci w wieku od 4 do 7 lat. W grupie znalazło się 13 mówiących po angielsku maluchów z Melbourne, 20 dzieci mówiących w języku Walpiri oraz 12 władających językiem Anindilyakwa. Co ważne, w dwóch ostatnich językach istnieje bardzo niewiele słów określających ilość. W Walpiri występują tylko: "jeden”, "dwa" i "dużo". Z kolei ludność Anindilyakwa posiada w swym słowniku tylko: "jeden", "dwa", "trzy" (które czasem odnosi się także do czterech) oraz "więcej niż trzy".
Pierwszy eksperyment przypominał proste zabawy znane z przedszkola. Naukowcy prosili dzieci, by równo rozdzieliły 6 lub 9 kawałków ciasta między trzy misie. Wszyscy ochotnicy poradzili sobie z tym bez problemu. Gdy do podziału oddano 7 lub 10 kawałków ciasta, wówczas tylko nieliczne, najstarsze i nieanglojęzyczne dzieci wpadły na pomysł, by podzielić dodatkowe porcje na mniejsze - tak by każdy pluszak coś dostał.
W innym ćwiczeniu dzieci poproszono o dodanie do siebie małych obiektów. Badacze wpierw kładli np. dwa przedmioty na stole, zasłaniali je matą, a następnie dokładano na stół jeden obiekt i znów nakrywano go matą (używano kombinacji takich jak 2 +1, 1 + 4 czy 4 + 2). Zadaniem maluchów było pokazanie, ile przedmiotów znajduje się pod matą. Poradziły sobie z tym zarówno dzieci władające angielskim, jak i te mówiące w językach niemal zupełnie pozbawionych liczebników.
Dzieciom postawiono też trudniejsze wyzwanie. W jednym z ćwiczeń eksperymentatorzy uderzali pałeczką w drewienko, a obok rozkładali małe przedmioty. Czasem liczba stuknięć odpowiadała liczbie przedmiotów, czasem nie. Zadaniem maluchów było wskazanie, kiedy obie liczby się zgadzały.
Ku zaskoczeniu naukowców i tu nie wykazano żadnych różnic między przedstawicielami rożnych grup językowych. "W tym przypadku dzieci musiały same wygenerować umysłową reprezentację [liczb] na tyle abstrakcyjną, by odpowiadała zarówno dźwiękom, jak i widzianym obiektom" - zauważa prof. Butterworth.
Jednak nie wszyscy naukowcy są podobnego zdania. "Choć te badania są bardo ciekawe, to nie dowodzą, że umiejętność rozumienia dokładnych liczb nie polega na języku" - powiedział Edward Gibson z Massachusetts Institute of Technology w wywiadzie dla agencji Associated Press.