To sukces, że wszystko się udało i po paru godzinach można było nawiązać kontakt z Heweliuszem - podkreśla dr Roman Wawrzaszek z Centrum Badan Kosmicznych PAN. Ekspert tłumaczy, że jest bardzo dużo miejsc, gdzie coś mogło pójść niezgodnie z planem. - To, że nawiązaliśmy kontakt z satelitą to milowy krok w życiu tej misji i tego eksperymentu - ocenia Wawrzaszek.

Reklama

Marcin Stolarski z Centrum Badan Kosmicznych PAN dodaje, że od startu w Chinach wszystko przebiegało bardzo dobrze. Jak podreśla Chińczycy weszli na orbitę tak, że wszystkie przewidywania matematyczne pokrywały się z rzeczywistością. „Więc nie mieliśmy problemu ze znalezieniem satelity” - podsumowuje Stolarski. Obecnie naukowcy rozpoczną testowanie wszystkich podzespołów.



Heweliusz i Lem są częścią konstelacji nanosatelitów naukowych w ramach projektu BRITE. W kosmosie jasność gwiazd już mierzą dwa austriackie Brite'y. Kilka tygodni temu wystartowały dwa satelity kanadyjskie. Niestety, jeden z nich - przynajmniej na razie - przepadł w przestrzeni kosmicznej. Wszystkie są niewielkie; to sześciany o boku około 20 centymetrów.

Heweliusz nieco różni się od swojego polskiego oraz austriackich i kanadyjskich braci. Wstawiono do niego kilka polskich malutkich eksperymentów technologicznych jak sprawdzanie pamięci w warunkach radiacji czy otwieranie malutkich systemów mechanicznych. Nieco zmodyfikowany został też teleskop. Zadaniem polskich i czterech innych satelitów z konstelacji Brite jest obserwacja najjaśniejszych gwiazd.