Poczynione przez naukowców odkrycia wykazały, że Słońce jest zdolne do naprawdę wielkich rzeczy. Dowody niesamowitego zdarzenia znaleziono m.in. w słojach starożytnych, częściowo skamieniałych drzew. Okazało się, że 14300 lat temu nasza planeta doświadczyła burzy słonecznej, która była silniejsza przynajmniej o rząd wielkości od Zdarzenia Carringtona.
Skąd biorą się burze słoneczne?
Burze geomagnetyczne są czymś normalnym na naszej planecie. Dochodzi do nich w momencie, gdy na Słońcu pojawi się ogromny rozbłysk lub wyrzut masy. Jeżeli erupcja skieruje się w stronę Ziemi, w naszą magnetosferę uderza potężna ilość naładowanych cząstek. Takie zjawiska zazwyczaj są dość łagodne. Ich skutkiem są np. spektakularne zorze polarne. Może też dojść do zakłócenia komunikacji satelitarnej i radiowej w niektórych pasmach.
W jaki sposób naukowcy datują burze?
Bardzo potężne burze słoneczne na szczęście są rzadkością. Niemniej jednak mogą one w dużym stopniu zakłócić ziemskie pole elektromagnetyczne, co wpływa na działanie sieci energetycznych. Szczególnie niebezpieczny jest jednak wpływ na radioaktywny węgiel-14, które stale opada na Ziemię. Przenika on do organizmów zwierząt i roślin, co pozwala naukowcom ustalić, kiedy doszło do najsilniejszych burz słonecznych. Właśnie na tej podstawie stwierdzono, że około 14300 lat temu doszło do potężnej erupcji. Naukowcy odkryli bowiem w słojach drzew w południowych Alpach Francuskich obecność radiowęgla.
Potwierdzeniem tego zjawiska jest odkrycie wyższego stężenia izotopu berylu w rdzeniach lodowych wydobytych z Grenlandii. Jest to również powiązane z burzą radiacyjną. W obu przypadkach mamy do czynienia z tzw. zdarzeniami Miyake, czyli potężnymi burzami geomagnetycznymi. Do tej pory naukowcy odkryli ich dziewięć, z czego ostatnie w 774 roku n.e.
Jakie mogą być skutki silnych erupcji słonecznych?
Naukowcy twierdzą, że skutki dawnych erupcji musiały być niszczycielskie dla naszej planety. Co mogłoby się stać, gdyby do takiego zjawiska doszło obecnie? Przede wszystkim blackout na światową skalę. Burze mogłyby trwale uszkodzić transformatory w naszych sieciach elektroenergetycznych. Zdaniem Tima Heatona z Uniwersytetu w Leeds w Wielkiej Brytani, przerwy w dostawie prądu prawdopodobnie trwałyby miesiącami.
Według badaczy zrozumienie przeszłości jest kluczowe dla lepszego przewidywania zjawisk, które mogą wydarzyć się w przyszłości. Dzięki temu możliwe będzie również złagodzenie potencjalnego ryzyka. Każde odkrycie wiąże się jednak z generowaniem kolejnych pytań.