Eksperci opracowali nowe źródło pożywienia, które mogłoby uratować ludzi w przypadku wojny nuklearnej. Jest to cenna informacja, bowiem globalny konflikt doprowadziłby do zmniejszenia zbiorów na całym świecie. Jakie rozwiązanie proponują naukowcy? Ogromne farmy wodorostów, które byłyby rozciągnięte na powierzchni oceanu za pomocą lin i boi. Szacuje się, że mogłyby one ocalić życie 1,2 miliarda ludzi. Aby jednak było to możliwe, już teraz trzeba zacząć hodować około 34 tony rocznie.

Reklama

Produkcja wodorostów nie wymaga dużych nakładów finansowych

Naukowcy uważają, że wodorosty mogłyby być uprawiane na niewielkiej powierzchni oceanu, przy rozsądnym budżecie. Gdyby wykorzystać bardziej produktywne obszary, wystarczyłoby około 416 tysięcy kilometrów kwadratowych. Koszt tego awaryjnego programu jest mniejszy, niż poprzednie amerykańskie propozycje. Cheryl Harrison, która prowadzi Laboratorium Biofizycznego Modelowania Oceanów w Luizjanie przyznaje, że zima nuklearna ułatwiłaby hodowlę wodorostów, z uwagi na zjawisko konwekcji w pobliżu równika.

Eksperci opracowali także modele klimatu oceanicznego, z uwzględnieniem zmian, które nastąpiłyby jako skutek wojny nuklearnej. W wyniku ochłodzenia powierzchni oceanu, woda stałaby się gęstsza, przez co zaczęłaby opadać, napędzając cyrkulację pionową. Efektem tego byłby konwekcyjny ruch, który wypychałby bogatą w składniki odżywcze wodę z głębin oceanu na powierzchnię. Stanowiłaby ona naturalny nawóz dla wodorostów.

Reklama

Wodorosty zastąpiłyby około 15 proc. jedzenia

Tak zaawansowane programy rolnicze są tworzone głównie z myślą o przygotowaniu pasz dla zwierząt oraz biopaliwa. Szacuje się, że tylko 15 proc. jedzenia, które jest obecnie spożywane przez ludzi, zostałoby zamienione na wodorosty. Naukowcy przyznają, że tego typu rośliny morskie dobrze radzą sobie w trudnych warunkach, gdy jest ciemno i zimno. To czyni je doskonałym alternatywnym źródłem pożywienia. Duża ilość wodorostów nie jest jednak wskazana, bowiem zawierają one dużo jodu, który bywa toksyczny w nadmiernych ilościach. Uważa się, że rośliny zostałyby wykorzystane do produkcji około 50 proc. biopaliw oraz do produkcji 10 proc. pasz dla zwierząt.

Cheryl Harrison przyznaje, że projekt może mieć również mniej apokaliptyczne zastosowanie. Sprawdzi się też jako pomoc humanitarna w razie zakłócenia globalnego łańcucha dostaw żywności. Uprawa wodorostów mogłaby ponadto zrekompensować skutki uderzenia ogromnej asteroidy, gigantycznej erupcji wulkanu, suszy lub nieurodzaju. Jest to zatem dobry plan w przypadku zrealizowania się scenariusza nagłej redukcji światła słonecznego.