Gdy słona, stosunkowo ciepła woda oceaniczna styka się z lodem, powoduje to energiczne topnienie pod lodowcem i może oznaczać, że prognozy globalnego wzrostu poziomu morza są niedoszacowane - wynika z ustaleń naukowców.

Lodowiec Thwaites w Antarktyce Zachodniej nazywany jest "lodowcem zagłady", ponieważ jego roztopienie może spowodować katastrofalny wzrost poziomu morza. Jest to najszerszy lodowiec na świecie, mniej więcej wielkości Florydy. Jest to również najbardziej wrażliwy i niestabilny lodowiec Antarktydy.

Reklama

Gdyby stopniał…

Thwaites, który już teraz przyczynia się do globalnego wzrostu poziomu mórz o 4 proc., zawiera wystarczającą ilość lodu, aby podnieść poziom mórz o ponad 60 centymetrów. Ale ponieważ działa również jako naturalna tama dla otaczającego lodu w Antarktyce Zachodniej, naukowcy oszacowali, że jego całkowite stopienie mogłoby ostatecznie doprowadzić do wzrostu poziomu morza o około 3 metry, co doprowadziłoby do katastrofy na całym świecie. Właśnie stąd wziął się przydomek "lodowiec zagłady".

O tym, że lodowiec gwałtownie topnieje mówiło już wiele poprzednich badań. Jako powody wskazywano globalne ocieplenie. Teraz jednak do tych alarmujących ustaleń doszedł kolejny niepokojący czynnik.

"Punkt podatności"

Zespół glacjologów, kierowany przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, wykorzystał dane radarowe o wysokiej rozdzielczości, zebrane między marcem a czerwcem ubiegłego roku, aby stworzyć zdjęcie rentgenowskie lodowca. Pozwoliło im to na zaobserwowanie zmian w "linii uziemienia" lodowca - tam, gdzie masy lodu podnoszą się z morskiego dna i przestają na nim opierać.

To kluczowy "punkt podatności" dla stabilności lodowca, ale niezwykle trudny do zbadania. - W przeszłości mieliśmy tylko sporadyczne dane, aby się temu przyjrzeć - powiedział Eric Rignot, profesor nauk o Ziemi na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine i współautor badania.

Obecnie uczeni dysponują codziennym zapisem z kilku miesięcy, który pokazuje, co dzieje się pod lodowcem. Dzięki nim można było zaobserwować, jak woda morska przepycha się pod lodowcem przez wiele mil, a następnie znów się wynurza, zgodnie z codziennym rytmem pływów. Kiedy woda wpłynie pod lód, wystarczy to, aby "podnieść" powierzchnię lodowca o centymetry - wyjaśnia prof. Rignot.

Reklama

Jedną z niewiadomych, którą należy rozwikłać, jest to, czy pęd wody morskiej pod Thwaites jest nowym zjawiskiem, czy też - choć znaczący - nie był dotąd brany pod uwagę - powiedział James Smith, geolog morski z British Antarctic Survey, który nie był zaangażowany w badania. - Tak czy inaczej, jest to oczywiście ważny proces, który musi zostać włączony do modeli pokrywy lodowej - powiedział CNN.