Doszły mnie wiadomości na temat olimpiady licealnej z historii sztuki, której zresztą w przyszłości ma już nie być, bo nie ma pieniędzy. Otóż licealiści, którzy startują oczywiście ze względu na wstęp na studia, dostają 10 punktów za pracę pisemną, a 30 – za wypowiedź ustną. W przypadku innych olimpiad z przedmiotów humanistycznych proporcje są nieco inne, ale za wypowiedź ustną zawsze dostaje się co najmniej połowę punktów. Wypowiedziami ustnymi są również po części tak zwane prezentacje na maturze, o których sensie czy raczej bezsensie pisano już tyle, że nie będę się w ten problem wdawał szczegółowo.

Reklama

Otóż w Polsce istnieje wciąż tendencja – zupełnie odmienna od tej, jaka obserwujemy w całym świecie zachodnim – by sprawdzać wiedzę, starać się o pracę, demonstrować swoje umiejętności w postaci wypowiedzi ustnej. Jest to tendencja zła, niesprawiedliwa i archaiczna. Dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że ludzie młodzi nie mają wprawy w ustnych wypowiedziach, więc albo prezentują sztampę, jak na maturach, albo mogą się tremować i dobrzy w ten sposób odpadają, albo być wygadani i dać sobie radę mimo braku wiedzy (należałem do tego drugiego gatunku). Ponadto każda komisja, najbardziej obiektywna, reaguje na urodę czy sposób zachowania delikwenta. Pierwszy egzamin ustny powinien odbywać się na poziomie obrony magisterium, przedtem wszystko powinno być pisemne. Nie muszą to być maniakalnie obecnie wprowadzane testy, mogą to być swobodnie pisane prace, ale im więcej młody człowiek pisze, tym dla niego lepiej. Na wyższych uczelniach często spotykamy studentów, którzy w szkole żadnej większej pracy nie pisali i zadają dziecinne pytania w rodzaju: czy praca roczna ma mieć 3 czy 30 stron? Na świecie, a już od dawna w Stanach Zjednoczonych nie ma w ogóle egzaminów ustnych, tylko testy, prace pisemne i listy intencyjne.

Ponadto egzaminy ustne miały może pewien sens w czasach, kiedy ja studiowałem i kiedy studentów było dobre pięć razy mniej, a profesor miał do przepytania najwyżej trzydziestu, których z reguły już nieźle znał z wykładów, ćwiczeń czy seminariów. Przy obecnej masówce egzamin ustny zarówno w trakcie licealnej olimpiady jak i na studiach jest komedią. Pamiętam jak spędzaliśmy tydzień po osiem godzin dziennie przepytując kandydatów. I oczywiście ci, którym wypadł wieczorny termin mieli do czynienia z wykończoną komisją. Teraz wprawdzie też jest źle, bo decydują stopnie na maturze, ale ten system można stosunkowo łatwo ulepszyć i już są czynione kroki w tym kierunku.

Reklama

Sprawa nie dotyczy jednak tylko młodzieży. Ustne wypowiedzi polityków mają sens doraźny lub reklamowy. Poważne kwestie powinny zawsze być załatwiane w ten sposób, że zainteresowani otrzymują wyczerpujący pisemny materiał, a następnie polityk lub ten, kto chce przeprowadzić określoną sprawę, tylko skrótowo referuje główne punkty. Materiał pisemny powinniśmy otrzymać wcześniej, bo tylko wtedy możemy wyrobić sobie sensowne zdanie na dany temat. Poza tym gadający politycy na ogół są bardzo nudni, często nieporadni, a jeszcze częściej nie mają nic do powiedzenia. Gdyby musieli to nic napisać, mieliby kłopot i albo by zrezygnowali, albo by zostali zmuszeni do poważniejszego zastanowienia się nad problemem.

Istnieją naturalnie sytuacje, kiedy to wypowiedź ustna jest niezbędna. Jednak, jeżeli chcielibyśmy, żeby wypowiedzi takie miały sens to są dwa wyjścia: jedno śmiertelnie nudne (na ogół, bywają wyjątki), czyli czytanie z kartki referatu na konferencji lub przemówienia na spotkaniu politycznym oraz drugie wymagające nauki tego, co kiedyś określano mianem retoryki. Jednak sądząc po wystąpieniach w sejmie czy – tym bardziej – po umiejętności zadawania pytań w komisjach śledczych, nie tylko nikt retoryki nie uczy, ale posłowie nawet nie zdają sobie sprawy ze swojego językowego inwalidztwa. Niektórzy uczą się przysłów lub używają sformułowań typu „nomen omen”, ale raz na sto czynią to trafnie. Wniosek: mniej gadajmy, więcej piszmy, także dlatego że verba volant, scripta manent.

Autor jest filozofem, historykiem idei, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.