I te hasła także niewiele się zmieniają, czysta żonglerka słowami. W mojej pamięci utkwiło parę takich, szczególnie wyrazistych, sloganów, które znam albo z literatury historycznej, albo z własnego doświadczenia. Hasełka przedwojenne i powojenne: "Chcesz głodować, idź głosować"; "Jeśli Polski chcesz bez Żyda, to twój głos się w urnie przyda"; "Kiełbasę chcesz jeść z bułką, idź głosować za Gomułką"; "Zamiast w kącie trzepać prącie, głosuj w Narodowym Froncie"; "Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej"; "Komuniści do urn".
Każde z tych haseł, oprócz bułki Gomułki, nadaje się do powtórnego użycia bez żadnych zmian. Dzięki Donaldowi Tuskowi i jego wielkiej koalicji - nawet to z Narodowym Frontem. Gomułkę trzeba by trochę przerobić. "Chcesz jeść co dzień mortadelę, głosuj na Rokitę Nellę". Ale z pomysłowością wyborczą naszych polityków jest słabo. Z tej kampanii nie zapamiętamy niczego, oprócz mordy tej naszej, reszta to drętwa mowa.
Trzeba mieć trochę fantazji, żeby wygrywać wybory w cuglach, a nie trząść się ze strachu przy każdych nowych badaniach opinii. A przecież możliwości są nieograniczone. "Zamiast na jakiegoś buca, głosuj na Kazia Kutza"; "Daj głos Ziobrze, będzie dobrze"; "Lewą goleń chcesz masować, pędź na Olejniczaka głosować"; "Jeśli trzęsie cię cholera, głosuj tylko na Leppera"; "Niech Ojczyzna oddycha, wybierz sobie Giertycha"; "Tusk i Komorowski odpędzą ci wszystkie troski". Każdy może użyć obietnicy powabnej i łatwo wpadającej w ucho: wydobędę Polskę z nędzy i napędzę Polakom pieniędzy. Można się też odwoływać do konkretnych potrzeb i oczekiwań: wyślemy wszystkie dzieci do kolonii. Albo: zbudujemy szklane domy z butelek. Czy: każde wiejskie dziecko dostanie skrzypce. Górnolotnie można ogłosić, że elektryfikacja to władza SLD plus żarówki za darmo.
Nie ma pomysłowości w tej kampanii, nie ma jaj mimo zatrudniania sztabów wyborczych, fachowców od wizerunku i speców od reklamy. A może właśnie dlatego.