Dużo szumu narobiła niepochlebna opinia o internautach, jaką zawarł Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu partyjnego pis.org.pl. Trochę to dziwne, że na ów fragment zwrócono uwagę dopiero po kilku dniach od publikacji wywiadu. Co więcej, swojego zdania Jarosław Kaczyński nie ukrywał i wcześniej - przypomina w "Fakcie" Warzecha.Już parę tygodni temu w wywiadzie dla "Faktu| Kaczyński mówił o pomyśle głosowania przez internet: "Uczestnictwo w demokracji powinno być świadomym wyborem, wymagającym pewnego wysiłku. Klikanie przy nazwisku kandydata między jednym a drugim łykiem piwa z butelki nie wchodzi w grę".

Reklama

Tym razem swoją wypowiedź nieco rozwinął, mówiąc: "Akt głosowania powinien być według mnie czynnością poważną, świadomą, wymagającą pewnej fatygi. Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota. Zwolennicy głosowania przez internet chcą tę powagę odebrać. Dlaczego? Wiadomo, kto ma przewagę w internecie i kto się nim posługuje. Tą grupą najłatwiej manipulować, sugerować, na kogo ma zagłosować".

Pierwsze, co przychodzi do głowy, to iż prezes PiS, wypowiadając cytowane słowa, wykonał zaiste wielki krok w kierunku zdobycia młodego, wielkomiejskiego elektoratu, o który podobno jego partia ma się starać.

Jednak nad tymi paroma zdaniami warto zastanowić się głębiej. Oto prezes PiS chce, żeby akt głosowania wymagał pewnej fatygi, bo inaczej decyzje wyborców nie będą racjonalne i przemyślane. Takie stawianie sprawy to przejaw zarazem braku szacunku do obywateli i wiary w magię. Braku szacunku, bo tkwi w nim założenie, że obywatel, któremu nie stworzy się specyficznych warunków, zdecyduje głupio. Te specyficzne warunki to "pewna fatyga". Sprowadzając rzecz do absurdu, można by zaproponować, aby zredukować liczbę punktów wyborczych do jednego w każdym województwie i aby były one otwarte jedynie przez godzinę. Wówczas fatyga związana z głosowaniem byłaby jeszcze większa, a zatem - podążając tropem myśli prezesa PiS - i wybór byłby lepszy. Jarosław Kaczyński powinien jednak pamiętać, że polscy emigranci w Wielkiej Brytanii i Irlandii mieli szczególnie trudne warunki głosowania, nieraz musieli pokonywać setki kilometrów, aby oddać głos, a przecież PiS przegrał tam z kretesem. Z zalecaniem fatygi przy głosowaniu powinien zatem prezes PiS uważać.

Reklama

Niezrozumiałe jest, czemu prezes Prawa i Sprawiedliwości sądzi, że głos oddany na kartce wynika z głębszej refleksji niż głos oddany poprzez kliknięcie myszką. To przejaw tak samo magicznego myślenia, jak to, które leży u podstaw ciszy wyborczej. Według jej zwolenników, wyborcy potrzebują "czasu na refleksję i wyciszenie". To oczywiście bzdura. Decyzje większości głosujących są i tak podyktowane bardzo pobieżnymi ocenami albo tym, czy dany kandydat lub partia się "podoba" czy nie. Nie ma żadnej różnicy, czy ów impuls pojawi się 24 godziny czy godzinę przed głosowaniem.

Sposób głosowania z głębią refleksji nie ma nic wspólnego. A jeśli już, to właśnie wyborca, spędzający więcej czasu w internecie, ma szansę na zdobycie bardziej wszechstronnej wiedzy o kandydatach i partiach. Tego jednak prezes PiS nie wie i nie rozumie. Tak jak nie rozumie współczesnego świata, nie orientuje się w nim i nie potrafi dotrzeć do ludzi, którzy poruszają się swobodnie w wirtualnej rzeczywistości. Gdyby było inaczej, wiedziałby były premier, że internauci są akurat grupą stosunkowo do zmanipulowania trudną, mając nieograniczony dostęp do rozmaitych, nieocenzurowanych źródeł informacji. W internecie tak samo łatwo wejść na portal dziennik.pl, gazeta.pl czy tvn24.pl, co na prawica.net, fronda.pl czy choćby pis.org.pl.

Powstaje podejrzenie, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie chodzi o dobro demokracji. Wyjaśnienie jest proste: poglądy i potrzeby potencjalnych internetowych wyborców sprawiają, że większość z nich nie oddałaby prawdopodobnie głosu na PiS. Zwłaszcza jeśli od lidera tej partii usłyszą jeszcze kilka razy, że zajmują się jedynie żłopaniem piwa i oglądaniem filmików.