Jędrzej Bielecki: Szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow z 27 krajów Unii wybrał Polskę jako miejsce pierwszej wizyty po kryzysie gruzińskim. Czy to sygnał, że stanowisko Warszawy ma zasadniczy wpływ na politykę UE wobec Rosji?
BERNARD KOUCHNER*:Jestem przekonany, że wizyta ministra Ławrowa w Polsce pozwoliła na pożyteczną wymianę zdań. Polska rzeczywiście może przyczyniać się do formułowania polityki Unii wobec Rosji. Zresztą wcale sobie tego nie odmawia. Z Radkiem Sikorskim rozmowy są zawsze pasjonujące i konstruktywne. Poparliśmy propozycję Polski i Szwecji w sprawie Partnerstwa Wschodniego. 1 września Unia postanowiła przyspieszyć realizację tego planu. Oto przykład wkładu Polski.
>>>Dowiedz się więcej o polskiej polityce zagranicznej
Pana zdaniem Unia potrafiła być skuteczna wobec kryzysu gruzińskiego?
Unia Europejska niewątpliwie odegrała kluczową rolę w kryzysie gruzińskim. Sześciopunktowy plan pokojowy wynegocjowany w imieniu Wspólnoty przez prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego i mnie umożliwił zawieszenie broni już od 12 sierpnia. Nadzwyczajna Rada Europejska 1 września potwierdziła jedność poglądów "27" wobec tego kryzysu, co jest ogromnym postępem w stosunku do poprzednich kryzysów. Choćby takich jak Irak. Wszyscy zgadzamy się, że kryzys trzeba rozwiązać poprzez dialog, a nie konfrontację. Ale dialog nie oznacza słabości. Byliśmy twardzi co do wprowadzenia w życie porozumień i nadal tacy będziemy. Nikt zresztą nie podważa roli, jaką odgrywa Unia, nawet Rosjanie. Moskwa powinna zrozumieć, że musi honorować swoje zobowiązania. To jest przesłanie, które do niej kierujemy. Pod takimi warunkami chcemy nadal dążyć do zrównoważonego partnerstwa z Rosją. Tak jak to powiedzieli prezydent Sarkozy i szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Pokażmy, że umiemy zachować zimną krew.
Rosja grozi Polsce - państwu członkowskiemu Unii - "wojskową odpowiedzią” na zainstalowanie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Unia powinna reagować? Przekonywać Rosję, że tarcza nie jest w nią wymierzona?
Zawsze powtarzałem, że w naszej ocenie amerykańska tarcza antyrakietowa nie jest wymierzona przeciwko Federacji Rosyjskiej. Trzeba wyjaśnić nieporozumienia. Mam nadzieje, że rozmowy panów Sikorskiego i Ławrowa przyczyniły się do tego. Uważamy, że obawy Polski co do bezpieczeństwa są uprawnione. Negocjatorzy obu stron wspominali o środkach budowy zaufania i przejrzystości. Być może jest to trop, którym należy podążać, rzecz jasna przy poszanowaniu suwerenności każdego z krajów. Z naszej strony odnotowujemy coraz większe zainteresowanie Polski Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa. To jeden z priorytetów przewodnictwa Francji w Unii. I mamy nadzieję osiągnąć zasadnicze postępy do końca roku w tym kluczowym dla silnej i zdolnej do mówienia mocnym głosem Europy obszarze. Dlatego doceniamy wkład Polski w misje w ramach Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Doceniamy wkład Polski w ramach misji Euforu w Czadzie.
Pojawiają się opinie, że Kreml wciąż może liczyć na "klub przyjaciół Rosji” w ramach Unii Europejskiej, do którego należy Francja. Czy podejście Paryża wobec Moskwy nie jest nadal bardzo różne od stanowiska Warszawy?
Po co szukać podziału wewnątrz Unii? Wykazujemy przecież jedność. Bez żadnej rysy wobec kryzysu gruzińskiego. Proszę zauważyć, że to różnica w porównaniu do tego, co było w latach 90. czy nawet niedawno w sprawie wojny w Iraku. Poczyniliśmy nadzwyczajne postępy wobec kryzysu, który dotknął państwo leżące w bezpośrednim sąsiedztwie Unii Europejskiej. Dzięki tej jedności trzeba się z nami liczyć. Mamy wspólną linię w naszych stosunkach z Rosją i wobec projektu nowego partnerstwa. Nasze stanowiska są bliskie w sprawie bezpieczeństwa energetycznego, które jest jednym z priorytetów francuskiego przewodnictwa w UE. Przestańmy więc starać się bez przerwy przeciwstawiać ten lub tamten kraj członkowski Unii innemu państwu członkowskiemu. Nasze stanowiska są o wiele bardziej zbieżne, niż pan sobie to wyobraża. Jeśli chodzi natomiast o stosunki dwustronne, Polska i Francja zawarły niedawno partnerstwo strategiczne, co potwierdza naszą daleko idącą zgodność w sprawie przyszłości Unii.
Polska znalazła się w grupie państw UE, które chciały obiecać Ukrainie perspektywę członkostwa w UE. Na ostatnim szczycie Unia - Ukraina nie złożono takiej obietnicy. Czy nie jest to jasny sygnał, że gdy przychodzi do formułowania strategicznych decyzji Brukseli wobec Europy Wschodniej, Polska nie należy do rozgrywających?
Na szczycie Unia - Ukraina w Paryżu dokonał się ogromny postęp w stosunkach Kijowa ze Wspólnotą. Zgodziliśmy się w sprawie podpisania z Ukrainą w 2009 roku układu stowarzyszeniowego i bezzwłocznego rozpoczęcia rozmów mających doprowadzić do zniesienia wiz. Taki wynik nie było łatwo osiągnąć. Osiągnęliśmy go jednak. Nie będziemy szczędzili wysiłków, aby szybko zobaczyć owoce tych decyzji. Rzecz jasna znajomość regionu, jaką ma Polska, jest niezwykle przydatna, by opracować wobec naszych sąsiadów taką politykę, która najlepiej odpowiada naszym wspólnym interesom. Ale liczymy na wkład Polski w całość polityki zagranicznej Unii.
Bernard Kouchner jest szefem francuskiego MSZ