Dowodem tej niewiary jest niebywała wypowiedź Donalda Tuska sprzed kilku miesięcy, gdy publicznie w wywiadzie dla jednej z gazet powiedział, że daje Sikorskiemu 20 proc. szans. Nie znam takiego przypadku w Europie Zachodniej, żeby premier oceniał publicznie szanse swojego kandydata na 20 proc. Tego typu wypowiedzi są albo dowodem bezmyślności Tuska, albo służyły spaleniu tej kandydatury. Delikatnie mówiąc, myślę, że rząd nie zrobił wszystkiego, zrobił niewiele, by wypromować Sikorskiego. Teraz premier rozpaczliwie usiłuje uciec od odpowiedzialności, mówiąc, że może prezydent na szczycie coś jeszcze załatwi. Rząd to źle rozegrał.

Reklama

Tusk uważa Sikorskiego za jednego z największych rywali politycznych. Ostatnie sondaże wskazywały, że Sikorski jest bardziej popularny od Tuska, że mam większy elektorat pozytywny, a mniejszy negatywny. Był na pierwszym miejscu w rankingu polityków przed Tuskiem. Te wszystkie czynniki nie przysporzyły sympatii Tuska dla Sikorskiego. Przypomnijmy, że Tusk jest człowiekiem, który wcześniej potrafił wyciąć Olechowskiego, Płażyńskiego, Gilowską i Piskorskiego. Ma dużą umiejętność pozbywania się potencjalnych rywali do przywództwa. Nie wiem, czy celowo sabotował kandydaturę Sikorskiego na sekretarza generalnego NATO, ale liczy się końcowy efekt.