Pewnego dnia sielankę Rywina zakłóca Michnik, wzywając go do siebie. Rywin się waha. Odtąd odnajduje w najbardziej niespodziewanych miejscach dolary. W bucie, w skrzynce na listy, w ogródku pod różami, nawet w portfelu. Na każdym banknocie jest napis: "Lwie, czekam cię niecierpliwie, twój Adam". Rywin zbiera dolary na kupkę, bo chce je przekazać biednym. Ale ma ciągle za mało. Wtedy na spacerze w lesie spotyka władzę, którą grupa trzymająca władzę wyprowadza na smyczy.

Zwierzywszy się grupie ze swoich rozterek, obwąchany dokładnie przez władzę słyszy, że powinien jednak pójść, bo może dokonać czegoś pożytecznego, na przykład zostać prezesem Polsatu i pokazywać telewidzom umoralniające programy o pożytkach ze skromności. A także dopomóc ugruntowaniu trwałego i słusznego ładu medialnego w kraju.

Przełamawszy w ten sposób wewnętrzne opory, Rywin idzie do Michnika, odpowiadając na kolejne wezwanie. Ale Michnik każe mu przyjść kiedy indziej, bo - jak mówi - magnetofon mu się popsuł. Naiwny jak dziecko Rywin nie dostrzega chytrze zastawionej pułapki i przychodzi ponownie. "Ile byś chciał przekazać na biednych?" - pyta podstępnie Michnik. "Co najmniej 17,5 miliona dolarów, tyle jest przecież nędzy w kraju" - odpowiada prostodusznie Rywin, o którego poczciwości świadczy, że chodzi po mieście i rozmawia z ludźmi bez magnetofonu.

Powtórnie czarny charakter Michnik i nieskazitelny Rywin spotykają się z udziałem grupy trzymającej władzę w kancelarii premiera, aby wyjaśnić incydent dolarowy oraz korzyści dla biednych z prywatyzacji drugiego programu telewizji publicznej. Ponieważ grupa trzymająca władzę bezczelnie wypiera się Rywina, pisze on skargi i zażalenia do najważniejszych osób w państwie. Ale te listy trafiają do kieszeni marynarek nigdy niewyjmowanych z szafy albo do spodni oddanych do pralni.

Tymczasem Michnik prowadzi śledztwo dziennikarskie dotyczące tego, kto należy do grupy trzymającej władzę, i Rywina (zwłaszcza z kim z tej grupy jest on po imieniu). Ustaliwszy wszystko, ogłasza publicznie i kłamliwie, że Rywin złożył mu korupcyjną propozycję. Na dowód przedstawia taśmę magnetofonową. Próżno Rywin, mając wciąż na względzie dobro publiczne, apeluje o przekazanie tej taśmy na licytację w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo wierzy, że chore dzieci mogą zyskać nawet 17,5 miliona dolarów.

Zaczyna się wielka nagonka na dobrego Rywina. Komisja śledcza Sejmu ze stalinowskim prokuratorem Nałęczem torturuje przesłuchiwanych. Ale nikt niczego nie pamięta, więc dochodzenie kończy się remisem: Miller do zera.

Mimo to polowanie na upatrzonego Rywina trwa nadal. Tym razem w sądzie powszechnym, który wbrew zwyczajom nie uznaje żelaznego alibi Rywina, że był pijany. Także nadzieja, iż magnetofon Sony powie prawdę o przebiegu rozmowy pryska, gdyż urządzenie odmawia zeznań, powołując się na swoją instrukcję obsługi po japońsku. Rywin zostaje niesłusznie skazany i ze względu na zły stan zdrowia wtrącony do więzienia, w którym z oddaniem opiekuje się kryminalistami.

Kiedy wreszcie wychodzi, witają go rozentuzjazmowane tłumy. Ludzie obrzucają go pieniędzmi na sfinansowanie filmu autobiograficznego. Najwięcej dają Czarzasty, Kwiatkowski i Jakubowska. Ostatnia scena to wręczanie Rywinowi nagrody Nike. Wszyscy płaczą w duchu pojednania.





















Reklama