Nie wiemy. Pokazuje to, jak wielka jest rola przypadku w historii. Wiemy to od dawna, ale z reguły chcemy przypadek zracjonalizować, bo nie lubimy tego, co niewytłumaczalne do końca, czyli przypadkowe. Nasza konstrukcja umysłowa już taka jest.
Warto jednak zdać sobie sprawę z roli przypadku w dziejach. Przytoczmy tylko przykład nieudanego (przypadkowo) zamachu na Hitlera w 1944 roku czy rolę straszliwych przypadków, jakie funduje nam przyroda w postaci trzęsień ziemi, huraganów czy powodzi lub suszy. Kiedyś ludzie wszystkiemu przypisywali znaczenie i nie było przypadku, tylko działały tajemnicze siły. Potem próbowano przypadek wyjaśniać przez interwencję boską, jednak Kościół nie zaakceptował takiej interpretacji. Wolter jednak przytaczał argumenty przeciwko Panu Bogu, który dopuścił do trzęsienia ziemi w Lizbonie w 1755 roku. A zatem nie wierzył w przypadek. Bo też był to okres oświecenia i starano się wszystko rozumieć racjonalnie.
Przypadek w pierwszym odruchu nastawia nas pesymistycznie do świata. Skoro tak wiele powodowane jest przez okoliczności niewytłumaczalne, to nasze wysiłki wydają się zbędne lub co najmniej zawsze niedostateczne. Przekonanie o sile sprawczej przypadku prowadzić może nawet do całkowitej bezradności lub bezczynności. Jednak musimy przecież działać w takich warunkach, w jakich istniejemy, czyli zdając sobie sprawę z roli przypadku. Dlatego tak bardzo nierozsądne i niebezpieczne jest usiłowanie zinterpretowania znaczenia przypadku. Lepiej zaakceptować ten element ułomności naszego życia, niż próbować go pojąć i to z reguły pojąć tak, by wynikały z tego daleko idące konsekwencje.
Rezultatem prób rozumienia przypadku w kategoriach racjonalnych są liczne teorie spiskowe. Bo przecież to nie przypadek lub nieszczęśliwy zbieg wielu okoliczności doprowadziły do katastrofy w Smoleńsku czy do kilkukrotnej powodzi w Polsce, ale działania celowe lub celowe zaniechania. Teorie spiskowe naturalnie są głoszone przez ludzi małego umysłu, ale czasem także przez ludzi rozumnych, którzy chcą w ten sposób wyborczej gawiedzi dostarczyć odpowiedniego politycznego wyjaśnienia spraw. Liczą na to, że ludzie mniej intelektualnie wyrafinowani chętnie przyjmą interpretację, jeśli wszystko im ona wyjaśni. Mylą się, bo ludzi skłonnych wierzyć w teorie spiskowe jest znacznie mniej, niż niektórzy politycy sądzą, ale dostatecznie dużo, by stworzyć odpowiednio złą atmosferę.
Reklama
Jak zatem mamy radzić sobie z przypadkiem, skoro nie można sobie z nim poradzić w żaden sensowny sposób? Najlepiej zdać sobie sprawę z tego, że bardzo wiele faktów z naszego życia codziennego, rodzinnego, lokalnego jest dziełem przypadku. Od faktu, że z tą, a nie inną osobą wiążemy nasze życie, po przyjście dzieci na świat i ich charakter, po wreszcie nasze decyzje pozornie całkowicie racjonalne, jak wybór zawodu, które nie mogą być do końca racjonalne, bo nie wiemy, na jakie zawody będzie zapotrzebowanie za trzydzieści lat.
Sposobem na okiełznanie przypadku jest zatem roztropność i umiejętność hamowania sądów wartościujących w sytuacjach, w których rola naszego rozumu jest ograniczona. Trzeba się z tym pogodzić i stać się oddzielać to, co jest dziełem przypadku (poznanie ukochanej osoby), od tego, co można czynić roztropnie, czyli umiejętnie podtrzymywać związek małżeński. Identycznie jest w polityce. Dlatego strzeżmy się polityków, którzy wszystko rozumieją i wszystko wiedzą, bo muszą mówić nieprawdę, gdyż człowiek świata pojąć do końca nie potrafi.