"Dziennikarze nie potrafili kontrolować tej ekspansywności ministra finansów. To utrudniało śledzenie tej debaty.

Ze strony Leszka Balcerowicza oczekiwałem wyższej klasy argumentacji. Chociaż w jednej sprawie przynajmniej wykazał się przytomnością i skontrował całkiem nieźle Jacka Rostowskiego - wtedy, kiedy ten sugerował, że główny problem polega na tym, że OFE kupowały za dużo skarbowych papierów wartościowych. Widać wyraźnie, że reakcja Rostowskiego świadczy o tym, że nie rozumie o co chodzi.

Reklama

Towarzystwa ubezpieczeniowe muszą kupować skarbowe papiery wartościowe, robią to wszędzie na świecie, bo nie mogą inwestować wszystkiego w ryzykowne aktywa. A polski dług publiczny nie musi rosnąć z tego tytułu, że Otwarte Fundusze Emerytalne kupują skarbowe papiery. Skarbowe papiery wartościowe kupują także inwestorzy zagraniczni, kupuje PZU, indywidualni ludzie, przedsiębiorstwa. To nie jest nic złego. Problem polega na tym, że w ogóle mamy deficyt. Rostowski nie zauważył albo nie chciał zauważyć, że ten deficyt jest szczególnie duży w ostatnich trzech latach, że on był dość umiarkowany przed tym okresem.

Leszek Balcerowicz też nie zwrócił uwagi opinii publicznej, że kwestia długu publicznego, niebezpieczeństwa przekroczenia progu 55 proc. to jest sprawa ostatnich kilku lat i ma zresztą niewiele wspólnego z OFE, ani z kryzysem makrofinansowym na świecie.

Spowolnienie gospodarcze w Polsce nie było jakieś drastyczne i miało dużo wspólnego z bardzo ekspansywną polityką ostatnich kilku lat - ze wzrostem relacji wydatków do PKB, silnym zmniejszeniem dochodów (w relacji - PAP) do PKB, m.in. z racji ustaw przyjętych przez poprzedni rząd i kontynuowanych przez obecny. Balcerowicz nie wyeksponował tego w należyty sposób. Oczekiwałem od niego, że zrobi to lepiej.

Obawiam się, że dla wielu widzów ta debata nie była pomocna z wyjątkiem jednego obszaru. Pokazała, że jeżeli chodzi o reformę w pierwszym filarze, to obaj rozmówcy zgodzili się, że to była dobra reforma. To była zasadnicza część reformy rządu Jerzego Buzka. Chodzi o samofinansowanie się w pierwszym filarze, o powiązanie przyszłych emerytur ze składkami. W tej sprawie była zgoda.

Drugi obszar, gdzie też była zgoda, to sprawa tego, że inwestowanie w udziały przedsiębiorstw ma sens. Więc to może było pożyteczne, że debata i różnice zdań nie dotyczą wszystkich rzeczy, że w dwóch ważnych obszarach jest konsensus wśród ekonomistów.

Ta ostra różnica zdań dotyczy czegoś, co jest jedną piątą częścią reformy Buzka. To jest kwestia roli Otwartych Funduszy Emerytalnych w tworzeniu - czy też nie - długu publicznego. W tym obszarze mamy dużo nieporozumień i próby zrzucenia odpowiedzialności przez ministra Rostowskiego i rząd na OFE za to, co się stało w ostatnich paru latach".