Katarzyna Kolenda-Zaleska podkreśla, że na ludzi protestujących pod Pałacem Prezydenckim, pod krzyżem katyńskim czy w obronie Telewizji Trwam, można patrzeć z szacunkiem. Dziennikarka "Faktów TVN" zwraca uwagę, że ludzi ci nie walczą o własne przywileje, ale w imię przekonań. Dlatego budzą sympatię.

Reklama

Nie lekceważę odczuć ludzi, którzy przychodzą na PiS-owskie demonstracje, staram się zrozumieć ich sposób myślenia, ale chciałabym usłyszeć od nich i od ich liderów więcej niż tylko epitety - pisze Kolenda-Zaleska. I zastanawia się, czy na czele posmoleńskiej opozycji musi stać Jarosław Kaczyński lub jego spiker Antoni Macierewicz.

Dziennikarka widziałaby na ich miejscu kogoś, kto także ma krytyczny stosunek do śledztwa w sprawie przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 roku, ale chce rozmawiać z rządzącymi i dochodzić do konkluzji.

Ktoś taki jak lider "Solidarności Piotr Duda, który nie głaszcze władzy po głowie, który i demonstruje, i rozmawia - wylicza Kolenda-Zaleska. I przypomina, że demonstrujący pod sztandarami Prawa i Sprawiedliwości nie chcą rozmawiać z rządzącymi.

Reklama

Nie ma powodu, by władze Warszawy błyskawicznie sprzątały po demonstracji kwiaty i znicze. Nie ma powodu, by tolerować epitety płynące z ust Stefana Niesiołowskiego. Nikt nie jest bez winy, a ustalanie, czyja wina jest większa, jest zajęciem jałowym - pisze reporterka "Faktów TVN".