Posłanka PiS skomentowała wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który oddalił apelację posłów Ruchu Palikota, domagających się usunięcia krzyża z Sejmu. Prof. Krystyna Pawłowicz przekonywała, że wytok jest zgodny z preambułą Konstytucji RP. -Partia Palikota stara się dostać do mediów za pomoc takich szopek, a nawet swoistego terroru - powiedziała Pawłowicz.
Jej zdaniem posłowie Ruchu Palikota znaleźli kiepski pretekst, bo krzyż zawiesili w Sejmie wierzący posłowie i reszcie polityków - w większości katolików - do tej pory on nie przeszkadzał. -Przecież nikt nikomu nie odbiera prawa do istnienia i głoszenia poglądów - mówi Pawłowicz
Posłanka PiS, jako przykład paralelnej sytuacji podała sprawę wieszania flagi europejskiej obok tej polskiej, twierdząc że takie działanie nie ma podstawy prawnej. - Ustawa o godle, barwach narodowych i hymnie RP przewiduje, że godne eksponowanie i cześć należy się polskiej flasze. Ciągłe eksponowanie jej łącznie z jakaś unijną szmatą obraża nasze symbole - powiedziała.
Komentarze(179)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeGdy Jarosław Kaczyński ujawnił zawartość swojej teczki, część dokumentów uznał za prawdziwe, a część za fałszywe. Ale nawet te \"prawdziwe\" źle o nim świadczą
Teczki Kaczyńskich
Jarosław Kaczyński ma szczęście, że jego biografią nie zajmują się \"historycy\" pokroju Cenckiewicza i Gontarczyka. I że nie piszą jej na postawie zapisków SB. Teczka Jarosława Kaczyńskiego, a raczej - zbiór dokumentów na jego temat - którą on sam ujawnił dwa lata temu, jest wdzięcznym tematem do snucia rozmaitych hipotez.
200 stron życia Jarosława K.
Teczkę Jarosława Kaczyńskiego mogliśmy poznać 2 czerwca 2006 r., kiedy to on sam przedstawił ją dziennikarzom. Zanim do tego doszło, przez kilka miesięcy toczył się dziwny spór. Otóż najpierw Kaczyński obiecał, że swoją teczkę ujawni, a potem zaczął z tym zwlekać. Przypierany do muru przez media tłumaczył, że nie może teczki upublicznić, bo \"są w niej ślady ingerencji płk. Lesiaka\". Przypomnijmy, Jan Lesiak stał na czele zespołu, który działał w UOP i który był oskarżony o prowadzenie \"inwigilacji prawicy\". W tej sprawie Lesiak stawał przed sądem, ale ostatecznie nie został skazany, gdyż zarzuty uległy przedawnieniu.
W każdym razie Kaczyński z upublicznieniem swojej teczki zwlekał, w końcu w całą sprawę zaangażował się Zbigniew Ziobro, który był wówczas ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym i który ogłosił, że teczka Kaczyńskiego była fałszowana. Czym oczywiście wywołał jeszcze większe zainteresowanie. W ogólnym ferworze nikt nawet nie zapytał, dlaczego właśnie Ziobro tak wiele wie o teczce, która nie jest upubliczniona.
Jak napięcie rosło, tak po 2 czerwca gwałtownie spadło. Bo materiały udostępnione mediom przez Jarosława Kaczyńskiego okazały się po prostu nudne. Jego teczka liczyła 200 stron, w większości były to mało ważne kserokopie, typu świadectwo ukończenia studiów czy świadectwo pracy. Teczka dotyczy lat 1976-1982. Pierwsze meldunki pokazują Kaczyńskiego jako osobę współpracującą z KOR. Ostatni - to rok 1982 i informacja, że Jarosław Kaczyński nie prowadzi szkodliwej działalności, więc wnioskuje się o przekazanie teczki do archiwum. Co było dziwne, bo w rzeczywistości działał on w podziemnej \"Solidarności\", blisko jej najwyższych władz.
Owym fałszerstwem okazała się natomiast lojalka Jarosława Kaczyńskiego, którą miał podpisać zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, a która została najprawdopodobniej sporządzona na początku lat 90. Jakim cudem trafiła więc do materiałów o dekadę starszych, z poprzedniej epoki? A także notatka ppłk. Kijowskiego z jego rzekomej rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim 17 grudnia 1981 r., podczas której miało dojść do podpisania lojalki.
To były te dokumenty, które Kaczyński niechętnie ujawniał, podkreślając, że są fałszywe. I że te fałszywki podrzucone zostały do jego teczki w latach 90.
Jeżeli owe wyjaśnienia przyjmiemy za dobrą monetę, a stoi za nimi również autorytet sądu, musimy też przyjąć, że teczka Jarosława Kaczyńskiego wcale nie jest teczką. Jest tylko zbiorem dokumentów.
Jak mówili to Gontarczyk i Cenckiewicz, archiwa SB były prowadzone z zachowaniem wszelkiej staranności. Teczki, personalne i obiektowe, miały spis treści. Wiadomo więc było, jakie dokumenty zawierają, i nie można było czegoś do nich podrzucić bądź wyjąć. Co więcej, znajdujące się w nich materiały były numerowane, tak jak w książce, z tym że ta numeracja była od tyłu. Na samym spodzie były strony wcześniejsze, na górze - późniejsze. To jest logiczne, do teczki materiały się wkłada. Poza tym gdy teczka szła do archiwum, była przeszywana, żeby więc wyjąć z niej jakiś dokument i zastąpić go innym, trzeba było złamać pieczęć.
To niejedyne utrudnienie - teczki miały też rubrykę, w której wpisać się musiał każdy, kto do niej zaglądał. Biorąc do ręki teczkę, archiwista już wiedział, kto ją czytał i kiedy.
Tego wszystkiego teczka Jarosława Kaczyńskiego nie posiadała. Jest to zatem raczej nieuporządkowany, nieopisany zbiór dokumentów. I tu nasuwa się pytanie: czy wszystkich?
Jeżeli do takiej teczki można było dokładać materiały, takie jak owa lojalka, to można było z niej wyjmować. I to w różnym czasie, nie tylko w okresie PRL. Kto miał \"teczkę\" Kaczyńskiego, miał możliwość dowolnego preparowania jego życiorysu. W jedną albo w drugą stronę.
To oczywiście otwiera pole do różnych domysłów i teorii. Każda będzie inna, w zależności od historyka i jego poglądów.
I jest przestrogą dla innych: czy tylko teczka Jarosława Kaczyńskiego mogła być \"sfałszowana\"? Jedyna w Polsce?
Dziwna rozmowa
Ale jest w materiałach udostępnionych przez Jarosława Kaczyńskiego dokument, którego autentyczności nikt nie zaprzecza, a który interpretować można w sposób bardziej ścisły. Mianowicie zapis jego rozmowy z esbekiem 15 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego. To jest notatka kapitana SB, który prowadził rozmowę z Kaczyńskim, najprawdopodobniej kpt. Śpitalnika.
Gontarczyk i Cenckiewicz z wielkim obrzydzeniem traktują Lecha Wałęsę i jego rozmowy z SB, które miały miejsce na początku lat 70. Owszem, przyznają, że nie ma jego zobowiązania do współpracy, nie ma jego podpisu, ale już sam fakt, że Wałęsa rozmawiał z SB i być może przekazywał tej służbie jakieś informacje, jest dla byłego prezydenta kompromitujący.
Są więc w tej mierze ogromnie pryncypialni.
Bardzo ciekawe, jak potraktowaliby rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z SB?
Porównajmy zresztą te dwie sytuacje.
W roku 1970 Lech Wałęsa, młody, 27-letni robotnik z żoną i dzieckiem, był sam, na łasce i niełasce esbeków, nie miał zielonego pojęcia, jakie prawa mu przysługują, ale chyba słusznie wyczuwał, że żadne.
W roku 1981 Jarosław Kaczyński był działaczem \"Solidarności\", współpracownikiem KOR, doktorem prawa, mężczyzną dojrzałym, 32-letnim, człowiekiem, który wie, jak się zachować w kontaktach z SB. Warto pamiętać, że od roku 1977 opozycja demokratyczna kolportuje poradnik \"Obywatel a Służba Bezpieczeństwa\", z którego każdy zaczynający jakąś działalność może dowiedzieć się, jak ma się zachować w kontaktach z SB. To z tej broszury każdy działacz mógł się dowiedzieć, że w kontaktach z SB nie musi niczego podpisywać. Że powinien milczeć i nie dać się wciągnąć w pogawędki.
Tymczasem, jak wynika z notatki funkcjonariusza SB, Jarosław Kaczyński, którego doprowadzono rano do SB, zaczyna nagle dyskutować.
W notatce czytamy, że Kaczyński zaczął opowiadać, że wykładał w Białymstoku teorię państwa i prawa. I, jak zanotował esbek, miał \"dość pochlebnie\" mówić o swoich studentach - pracownikach MSW.
Kaczyński mówił też o swojej pracy w Ośrodku Badań Społecznych \"S\". Ale odmówił odpowiedzi na pytanie, kto go tam rekomendował. Za to, jak czytamy w notatce, nawet chętnie podjął dyskusję o polityce, choć był \"przygnębiony\" porażką \"Solidarności\". W notatce więc czytamy, że Kaczyński \"uważał, że Związek ze względów geopolitycznych nie dążył do przejęcia władzy i że w tej kwestii władza jest przewrażliwiona i niepotrzebnie podjęła tak ostre środki. Uważa też, że władza (...) nie wywiązała się z zawartych porozumień społecznych i podejmowała szereg prowokacyjnych prób wciągnięcia Związku w konfrontację\".
Kapitan SB w tej notatce tak opisuje Jarosława Kaczyńskiego: \"sprawiał wrażenie osoby mocno niepewnej o swój los. Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, np. nie zależy mu w przyszłości na posiadaniu rodziny. Ma flegmatyczne usposobienie, wygląd książkowego mola. Pozuje na myśliciela Solidarności. Mimo pewnej demonstracyjnej rezygnacji z życia, kariery, stwierdzam, że jest osobą raczej ambitną\". I dodaje: \"obruszył się, gdy stwierdziłem, że pozycja jego brata Lecha jest w Solidarności znacznie wyższa od tej, którą on reprezentuje. Nie przypadły mu do gustu uwagi typu, że na taką pozycję i rolę w środowiskach inteligenckich, jaką mają np. Michnik, Macierewicz czy Geremek, to trzeba zapracować, zasłużyć\".
Ta charakterystyka człowieka, który ma o sobie wysokie mniemanie i czuje się wyprzedzany przez gorszych - w jego mniemaniu - od siebie, jest jak zaproszenie do werbunku. Służby specjalne takich ludzi pozyskują, dając im ułudę rewanżu, pokazania swojej mocy. Więc i kapitan SB najpewniej w tym kierunku rozmowę poprowadził. A jak zareagował Kaczyński?
Esbek o tym napisał: \"Jakkolwiek ponownie siedzieć nie chce, często odmawiał udzielenia odpowiedzi na pytanie. Stanowiska w tym względzie zmienić nie chciał, godząc się na internowanie. Dodał przy tym, że nie zgodzi się też na żadną współpracę i raczej wybrałby samobójstwo jako alternatywę\".
Czyli mamy Kaczyńskiego twardziela?
Może tak, może nie. Niechętny mu historyk uwypukliłby inne fragmenty notatki. Bo w innej części esbek pisze, że Kaczyński \"dwukrotnie zaznaczył wyraźnie, że o niektórych sprawach może ze mną rozmawiać, ale w innych warunkach i po zakończeniu stanu wojennego\". I że, co prawda, \"kategorycznie odmówił podpisania deklaracji lojalności, uważając, że jest ona bezprawna\", ale, z drugiej strony, miał się ustnie zobowiązać do przestrzegania przepisów stanu wojennego. Esbek nie pisze, czy przysięgał przy tym, jak podobno robił to Wałęsa w roku 1970, na medalik (z rechotem powtarza to prawicowa prasa)... Ale wnioski wysnuwa z tej rozmowy dla dzisiejszego Kaczyńskiego niebezpieczne. Bo stwierdza w notatce, że nie traktuje Kaczyńskiego jako \"I kategorii ekstremisty Solidarności\" i w związku z tym go nie internuje, ale będzie kontrolował operacyjnie.
Jak zinterpretować tę notatkę? Prezes PiS twierdzi, że \"zawiera ona wiele pominięć i przeinaczeń\". Na pewno tak jest. Ale na pewno jest też tak, że Kaczyński musiał swoim zachowaniem przekonać esbeka, że jest mało groźny dla ustroju, że nie ma potrzeby go zamykać. Jakąś deklarację potulności musiał więc złożyć. To jest oczywiste. Wstępem do niej było rozmawianie z SB - choć wiedział, po lekturze broszury \"Obywatel a Służba Bezpieczeństwa\", że z SB się nie rozmawia - chwalenie studentów - pracowników MSW, obietnice rozmowy z SB \"w innych
W zgniłym mięsie?
Czy raczej w gnoju?
W karzdym...
Każdy...Jełopie...każdy...
DLA POLSKI !!!
Taqk naprawdę to oni są szmatami po wytarciu dupskj tuskomatołów.
ciekawe
Czekam też na reakcję komisji etyki parlamentu.Rozumiem Super Expres, że zaprasza chętnie tę posłankę do udzielania wywiadów, bon ic lepiej się nie sprzedaje, jak pokazywanie dewiacji w każdym obszarze życia publicznego.
Może Pani Pawłowicz przespała czas pobytu Prezesa na Ukrainie, kiedy to wspierał i zachęcał Ukraińców do wstąpienia do UE. Pani Poseł UE wg Prezesa już jest OK - proszę doczytać ostatnie smsy partyjne.
Nadaje sie na przekupke na targu (bez obrazu dla pan z targu)--moglaby targowac pietruszka. Profil ma do tego doskonaly--rozmiar tez--nie mowiac o pogladach.
Osobiscie tez uwazam, ze nasza flasza z polska zawartoscia to jest to,co nalezy eksponowac.
(Odnosze sie d o ostatnego zdania artykulu)
Użycie słowa "szmata" jest niekulturalne i okrywa nas wstydem. Wstyd, paniusiu.
Do szkoly, uczyc sie pisac.
Tylko matoly moga popierac te szmate z pisu.
Tak mowia w PIS.
Nie rozumiem o co ta awantura, jak wojewódzki wsadzał Polską flagę w ***** to nie było takiej afery.
Myjcie rece i nie podcierajcie sie paluchami !!!
WODA SWIECONA SMIERDZI PRZEZ WAS !
Nie wyjcie swoich smierdzacych protez z geby w wodzie swieconej
bo i to tez widzialem !
Wildstain, Maciarewicz, dorwali sie do wladzy... Komu by przylozyli?
Czyj program w TV albo radiu by zniknal? A przypominam, ze Targalski
(szef Radia za czasów PiS) "czyscil" juz Radio ze "zlogów Gomulkowskich"
Pamietacie codzienne, godzinne programy polityczne w radiowej Trójce?
Pamietacie programy telewizyjne prowadzone przez "rzetelnych, niezaleznych dziennikarzy"
za kasiore PIS
- Sakiewicza i Wildstaina? O zgrozo ..
godne eksponowanie i cześć należy się polskiej flasze.
czy to pisal Polak ? jaki wytok, jakiej polskiej flasze?
Analfabety niemieckie...
WIDZIALEM DZISIAJ JAK W BRAMIE STALO DWOCH MENELI (ZNAJAC ZYCIE TO PEWNIE ELEKTORAT PIS) I DUMNIE EKSPONOWALI POLSKA FLASZ(K)E - 'LZY SOLTYSA'...
PROPONUJE ZAWIESIC OBOK TEGO KRZYZA POLKSIEZYC - PRZECIEZ ON NIE BEDZIE PRZESZKADZAL PAWLOWICZOWEJ GLOSIC SWOICH KATOLSKICH POGLADOW...
Ponoc ta kobyla ma jakis dyplom profesora,który rozdawal nasz po malpkach...
posluguje sie jezykiem smolenskiego pisotluka
by w Sejmie powiesiła byle by szmata nie wisiała ,Hamuj kobitko bo ty tylko po
poboczach jeżdzisz w Sejmie Krzyż nigdy nie powinien wisieć bo jezeli jest
symbolem wiary Twojej wiary POsłanko (bo nie wszyscy ) są wierzący, to go
sobie powieś w domu a nie obrażaj krzyża w sejmie bo nibyś taka wierząca
a swoimi niefortunnymi wypowiedziami brudzisz ten krzyż .czyli go Kalasz ...
Wielkość człowieka polega na tym że nie afiszuje się ze swoją wiarą ,tylko ją
po prostu w kosciele ...w domu wyznaje amen
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
Mnie interesują kompetencje danego człowieka, a nie to, kto kogo zna" - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP o aferze wokół kadrowych decyzji spółki. Szefem komisji przetargowej odpowiedzialnej za wybór firmy, która przejmie prawie 2 tys. pracowników i współpracowników firmy, został bliski znajomy autorki całego planu restrukturyzacji. Rakowiecki bagatelizuje zarzuty i mówi o tym, jak w rzeczywistości będzie wyglądała zapowiadana restrukturyzacja w TVP.
P. Pawlowicz nie zna symboliki flagi europejskiej. Ciekawe, bo uwaza sie za katoliczke.
---
Polska Flasza to Wodka Wyborowa, a nie jakas tam Moskowskaja. Tylko na
polskiej flasze powinno byc godlo narodowe, czyli flaga bialo - czerwona i czesc nalezy sie tylko polskiej flaszy Wodki Wyborowej !!!
ale 100 000 000 zl (sto milionow) z Unii dla tego oszusta geotermalnego wziela
obrzydliwa obludna i pelna hipokryzji "katoliczka" nienawidzaca blizniego swego
ale juz pakuje walizy do parlamentu Europejskiego
– Nie umiem posługiwać się komputerem, nie umiem wysłać esemesa, nie mam prawa jazdy, konto założyłam parę lat temu, gdy nie chciano mi już wypłacać honorariów w gotówce – zdradza w rozmowie z "Wprost" Krystyna Pawłowicz. Tym samym ujawnia liczne podobieństwa do prezesa PiS, który też długo nie miał konta, prawa jazdy nie ma do dziś, a internet traktuje jak zło konieczne. Wykluczeni? Niezdarni? A może sprytniejsi od innych?
KOLEJNY GOLEM W ŻYCIU PUBLICZNYM. Z nieprzystosowania do życia współczesnego i społecznego robi cnotę.
CZYLI NASTĘNY PRZYPADEK ARCHAIZMU W SŁUŻBIE CIEMNOTY I GŁUPOTY.
wspaniala partnerka dla prezesa, ktory tez jest ANALFABETA ZYCIOWYM
JAKI JEST STOSUNEK TEJ PANI DO FUNCJONARIUSZY KOSĆIOŁA KATOLICKIEGO ? TEŻ LŻY KSIĘZY I ZAKONNICE ŻE SĄ TACY "JAŁOWI I NIEPRZYDATNI SPOŁECZNIE "
czy tu jak przystało na prawdziwego katolika z rozdwojoną moralnościa milczy ,pomomo że taka "porywcza"?
Tym samym musi być lichym naukowcem i wykładowcą, a więc słusznie takim się odbiera zajęcia ze studentami.
A jaki z Pani jest pożytek
A MISS PISU TO SOBECKA, VICEMISS PAWLOWICZ.
traktowane przez czlonkow Unii - panstwa w niej zrzeszone, sa dla polskiej wychowawczni uniwersyteckiej mlodziezy szmata,no to coz,nic dodac nic ujac,jaki kraj tacy jego przedstawiciele narodu - poslowie.Kto dla przecietnego Wlocha,Francuza,Wegra itd jest tu szmata zgadnac latwo.Szkoda tylko,ze bedzie dodawany do tego przymiotnik - polska.
To rządy Platformy Obywatelskiej i PSL przedłużyły życie mnie oraz mojemu partnerowi, dzięki sporemu dofinansowaniu leczenia AIDS.
"Wiadomo, że flaga UE powstała z inspiracji chrześcijańskiej. Błękit i złote pięcioramienne gwiazdy pochodzą wprost z woalu Matki Boskiej. Dwanaście gwiazd to referencja między innymi do dwunastu apostołów. Autorem projektu przyjętego przez Radę Europy był Arsene Heitz z Alzacji. W jego zamyśle europejska flaga była sztandarem Maryi, do której Kościół odnosi słowa biblijnej Księgi Apokalipsy św. Jana: "Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu".
Na dodatek Komitet Ministrów Rady Europy zatwierdził flagę jednogłośnie 8 grudnia 1955 roku, w dniu Święta Niepokalanego Poczęcia NMP.
Jakby tego było mało, przed głosowaniem w Komitecie Ministrów Robert Schuman i Konrad Adenauer modlili się razem w katedrze w Strasburgu przed figurą Niepokalanej w koronie złożonej z dwunastu gwiazd. Pierwszym gmachem publicznym , na którym zawisła owa "szmata", był właśnie budynek strasburskiej katedry.
Tego wszystkiego dowiedzieć się można bez trudu z materiałów KAI, oficjalnej agencji prasowej polskiego episkopatu."
Tyle w temacie posła Pawłowicz...
W homilii bp Dembowski powiedział: "Maryja jest dla nas wzorem pokory. Radujemy się, że Chrystus Pan zabrał Ją do nieba z duszą i ciałem. I tam ona wstawia się za nami". Nawiązał także do flagi Unii Europejskiej jako do symbolu zaczerpniętego z jednego z dzisiejszych czytań. "Gdy słuchaliśmy pierwszego czytania z Księgi Apokalipsy św. Jana Apostoła, usłyszeliśmy o wielkim znaku na niebie - Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. Oby wszyscy odpowiedzialni za kraje UE zrozumieli, co znaczy chorągiew UE - dwanaście gwiazd złotych na niebieskim tle. Pod natchnieniem tych słów autor projektu tej chorągwi to właśnie wziął pod uwagę. Obyśmy pamiętali, o tym, że ta chorągiew jest uwielbieniem Maryi." (cytat za KAI)
Dlaczego nie zajmiesz się fiucie na donaldzich łapach miss RP(TR)/PZPO Anną Krzysztofem Grodzką Bęgowskim? To dopiero miska, chyba świata.
Niech się wreście zamknie - najlepiej na zawsze.
Droga była "studentko", nie ośmieszaj swojego zawodu, uczelni, środowiska a nawet samej siebie!
i to śmierdząca!
kiedyś koło niej musiałem siedzieć.
je-bało śledziem !
Pilsudzki - Najprostszy z mozliwych.Bic ***** (POszewie)I zlodziei,mosci Hrabio