17 września Związek Radziecki zaatakował Polskę. W ręce Armii Czerwonej trafili polscy żołnierze i oficerowie. Ci drudzy trafili do specjalnych obozów jenieckich w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Tam byli poddawani "obróbce" przez NKWD. Rosjanie chcieli zobaczyć, czy można ich złamać i wcielić do Armii Czerwonej - tłumaczy prof. Wojciech Roszkowski.

Reklama

Polscy oficerowie zachowywali się honorowo. NKWD uznało, że nie ma szans na jakikolwiek sukces. Dlatego 5 marca 1940 roku Ławrentij Beria, budzący grozę szef NKWD, skierował do Stalina notatkę, w której opisał polskich jeńców i więźniów jako "zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej". I poprosił o zgodę na ich wymordowanie. Stalin i członkowie radzieckiego Biura Politycznego skwapliwie ją podpisali.



Od kwietnia do czerwca 1940 polscy oficerowie grupami byli przewożeni z obozów jenieckich na miejsca kaźni: do Katynia pod Smoleńskiem, Miednoje koło Tweru i Piatichatek pod Charkowem. Tam w lasach ginęli. Stawiano ich w rzędzie jeden obok drugiego. I mordowano. Strzałem w tył głowy. Następnie zwłoki zakopywano w zbiorowych mogiłach.



Wykrycie zbrodni



Masowe groby w Katyniu odkryli polscy robotnicy przymusowi latem 1942 roku, gdy te tereny okupowali już Niemcy. Hitlerowcy najpierw nie zainteresowali się mogiłami, ale na początku 1943 roku nakazali ekshumację zwłok. W kwietniu berlińskie radio podało informację o odnalezieniu ciał 12 tysięcy polskich oficerów.

Rosjanie od razu oskarżyli o zbrodnię hitlerowców. Ale rząd polski poprosił o pomoc i wyjaśnienie sprawy Międzynarodowy Czerwony Krzyż.













Niestety, dokładnie wtedy, gdy o to samo poprosili Niemcy. Przez lata Rosjanie oskarżali nas później o... faszystowskie sympatie. To był fatalny zbieg okoliczności, który potem Rosjanie wykorzystywali propagandowo przeciwko rządowi w Londynie. Ale moim zdaniem to nie był błąd. Cokolwiek zrobiłby polski rząd, to skończyłoby się to źle. A wyjaśnienie zbrodni katyńskiej dawało szansę na otworzenie oczu Amerykanom i Brytyjczykom - mówi Roszkowski.

Ale zachodni alianci nie mieli zamiaru psuć sobie stosunków ze Stalinem z powodu mordu na polskich oficerach. ZSRR nie zgodził się na komisję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Dlatego sprawę wyjaśniała komisja niemiecka. Jej ustalenia Rosjanie od razu zanegowali.

Reklama

Gdy skończyła się wojna, tereny na których doszło do mordu znalazły się na terytorium ZSRR. Ani tam, ani w komunistycznej Polsce nie można było mówić o tym, kto naprawdę zamordował polskich oficerów. Przełomowy okazał się rok 1990, kiedy Rosjanie przyznali, że to oni są odpowiedzialni za zbrodnię katyńską. Dopiero wtedy rodziny pomordowanych mogły zacząć odwiedzać miejsce zbrodni. Pierwsze cmentarze upamiętniające pomordowanych przez NKWD powstały dopiero w 2000 roku.



Dlaczego doszło do zbrodni katyńskiej?



Prof. Roszkowski podkreśla, że na ten temat możemy tylko spekulować. Nie zachowały się żadne dokumenty, w których byłaby mowa o motywach Stalina - tłumaczy. Ale z tych spekalucji wynika, że los polskich oficerów stał się po prostu przedmiotem politycznych rozgrywek.







Wiemy, że Hitler chciał stworzyć satelitarne państwo polskie. Ten twór miał być kartą przetargową w ewentualnych rozmowach z Brytyjczykami o pokoju - mówi profesor Roszkowski. Ale Stalin tego nie chciał. Stalin traktował Polskę i Polaków wyjątkowo ostro. Nazywał ich "krnąbrnymi Polakami". Być może ze względu na historię wiedział, że Polskę można podporządkować tylko brutalną siłą.



To było ludobójstwo




Definicja ludobójstwa jak ulał pasuje do tego, co Rosjanie zrobili z polskimi obywatelami - mówi prof. Roszkowski. Rosja jednak twierdzi, że zbrodnia katyńska ludobójstwem nie była. Myślę, że Rosjanie nie chcą na razie rozliczyć się ze swoją historią. Tam następuje rehabilitacja stalinizmu. Kierownictwo państwa podkreśla zasługi Stalina. Dlatego prawda o Katyniu jest tam źle widziana - tłumaczy znany historyk.






Gdyby Rosja przyznała, że zbrodnia katyńska była ludobójstwem, musiałaby pomóc Polakom w śledztwie. A to oznaczałoby pewnie ujawnienie kompromitujących dla Rosjan dokumentów. Poza tym Rosjanie boją się, że wtedy strona polska będzie domagać się odszkodowań dla rodzin polskich oficerów - dodaje prof. Roszkowski.

Jego zdaniem Polacy powinni dążyć do rozstrzygnięcia tej sprawy. Zbrodnią katyńską powinien zająć sie Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości. Polska prokuratura powinna skończyć śledztwo i tam skierować sprawę. Dzięki temu nie byłaby to już tylko dyskusja pomiędzy Polską a Rosją. Wtedy sprawa katyńska pojawiłaby się na forum międzynarodowym - zaznacza Roszkowski.