Michał Woś był pytany w telewizji wPolsce.pl o sondaże przedwyborcze. Sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wskazał, że Zjednoczona Prawica (PiS, Solidarna Polska, Porozumienie) może liczyć na 41,2 proc. poparcia. Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni i samorządowcy) uzyskała w tym badaniu 27 proc., Lewica (SLD, Wiosna i Razem) – 11,6 proc., a startujący wspólnie PSL i ruch Kukiz'15 – 6,5 proc. Pozostałe ugrupowania znalazłyby się poza parlamentem.
Minister przyznał, że wyniki są "dobre", ale – dodał – "trzeba jasno powiedzieć, że to są kluczowe wybory, najważniejsze – można to tak nazwać – jakie mieliśmy po 1989 roku". Jego zdaniem, pokażą one, czy "chcemy kontynuować te dobre cztery lata dla Polski, tę politykę, którą realizujemy, polskiego interesu narodowego, wzmacniania gospodarki, politykę realizacji obietnic, politykę wiarygodności, czy chcemy wrócić na ten kurs, który był przez praktycznie większość III RP".
Wskazał, że "trzeba odświeżyć pamięć, bo po dobrych czterech latach mamy trochę krótką pamięć i zapominamy, że tak było, ale była afera za aferą, z budżetu uciekały miliardy, a polski interes zupełnie się nie liczył". Woś przypomniał również, że ówczesny rząd chciał przyjąć do Polski "każdą ilość uchodźców".
Minister podkreślił, że obecny rząd przyjął filozofię pomocy "na miejscu". Pomoc na miejscu jest elementem naszego interesu narodowego, bo jeżeli mamy do czynienia z szeregiem konfliktów zbrojnych na świecie i jeżeli tam ta pomoc nie jest zapewniona, to ludzie ruszają (stamtąd – PAP), co tworzy presję migracyjną – zauważył.
Podkreślił również, że w 2018 r. Polska przeznaczyła 2,8 mld zł na wsparcie rozwojowe.