Czy nerwowo zerkamy na samochód, bo jakiś minister może chcieć go przejąć specjalną ustawą? Też nie bardzo. Na parkingach nie widać śpiących za kółkiem kierowców, którzy pilnują swoich aut. Czy ludzie barykadują się w mieszkaniach, żeby przypadkiem nie dokwaterowano im kogoś na podstawie rozporządzenia premiera? Nieszczególnie. To dlaczego tak wiele osób jest przekonanych, że ich pieniądze odkładane w pracowniczych planach kapitałowych można łatwo przejąć decyzją polityczną i znacjonalizować?