Dlaczego nie możemy sfotografować twarzy siostry?
Bo my na zdjęciach nie pokazujemy całej twarzy.
Wierzycie jak Indianie, że wraz z wizerunkiem kradną wam duszę?
Reklama
(śmiech) Nie wszystkie wspólnoty kultywują ten zwyczaj, ale u nas jeszcze obowiązuje.
Ja siostrę widzę. Przez kratę, ale widzę.
Jeszcze niedawno mógłby mnie pan tylko słyszeć, bo oddzielałaby nas również zasłona. To stara karmelitańska tradycja, tak jak krata – symbol odsunięcia się od świata.
Bo siostra jest poza nim?
Sens klauzury polega na pójściu na pustynię. I ja też jestem tu na pustyni, choć wokół pola, ale od świata oddziela nas krata.
Mnisi, nawet surowi kameduli, pokazują twarze.
W męskich klasztorach nie ma też krat, a u nas są. To zapewne jest związane ze starożytną, dość pesymistyczną wizją kobiety, którą trzeba chronić. Mężczyźni czuli się odpowiedzialni za to, by nas chronić, czyli zamknąć za kratą… (śmiech)