Pan jest Żydem.
Podejrzany jestem.
Panie profesorze...
Reklama
Kiedy byłem w polityce, w Sejmie, od 2005 r., to co i raz słyszałem, że podejrzany jestem.
Reklama
Był pan posłem Platformy Obywatelskiej.
Trzeba pamiętać, że wtedy w parlamencie była taka grupa, która nazywała się Liga Polskich Rodzin.
Z Romanem Giertychem na czele.
Pamiętam ich zaczepki w moją stronę.
Że pan jest Żydem?
Nie używali słowa „Żyd”. Mówili o mnie „Krewny Wujka Bronka”. Wujek Bronek to Bronisław Geremek. Jeden z nich grzmiał: przecież daliśmy ci przeżyć. Do mnie, na sali sejmowej. Nikt z moich kolegów z PO nie zareagował. Nie byli na to wrażliwi.
Może traktowali to jako żart?
To nie był żart i nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Nie było sensu stawać w obronie jakiegoś typa, który jest podejrzany, że jest Żydem. Straszne, ale tak było. Były też takie historie - już nie będę mówił kto, bo jeszcze pani to umieści w tym wywiadzie - że najwybitniejszy wówczas polityk liberalny, ten, który walczył z kościołami, mówił, że PiS to żydowska partia, bo Kaczyńscy Żydzi, Dorn Żyd, Rau też, i jeszcze Wassermann. I jeszcze inni. Wszyscy, którzy mieli obcobrzmiące nazwiska, to według niego byli Żydami.