Jakie główne wnioski wyciąga pan jako dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej, patrząc na wojnę w Ukrainie?
Pierwszy - mi najbliższy: w dużym stopniu udało się nam przewidzieć sposób, w jaki wojnę będzie prowadzić Federacja Rosyjska. Tym samym założenia przyjęte jako podstawy do budowy Wojsk Obrony Terytorialnej okazały się właściwe. Tego typu formacja wraz z dedykowanymi do działań manewrowych wojskami operacyjnymi może skutecznie powstrzymywać i niszczyć przeciwnika, wykorzystując teren oraz specyficzne - niwelujące jej ograniczenia - systemy rażenia takie jak przeciwpancerne pociski kierowane, MANPADS-y czy artyleria.
WOT będą miały własną artylerię?
Reklama
Pracujemy nad koncepcją, której przyjęcie spowodowuje rozwinięcie w brygadach obrony terytorialnej pododdziałów wysoko mobilnych haubic w kalibrze 105 mm i zasięgu rażenia do ok. 20 km. Równie kluczowe będzie jednak rozpoczęcie szkolenia tzw. wysuniętych obserwatorów w kompaniach lekkiej piechoty. Umożliwi to naszym żołnierzom naprowadzanie nie tylko ognia organicznego, lecz także artylerii wojsk operacyjnych. Nasz potencjał w tej dziedzinie zdefiniują również drony rozpoznawcze, które już dzisiaj dość intensywnie wykorzystujemy, oraz drony uderzeniowe krótkiego zasięgu, które znajdują się na naszym wyposażeniu. To kolejny projekt rozwijania zdolności formacji w obszarze rażenia, po grupach niszczycieli czołgów.