Wydawało się, że społeczeństwo zaczyna być bardziej wrażliwe, jeśli chodzi o chęć kontrolowania i monitorowania ich aktywności publicznej. Wydawało się też, że w dobie swobodnego przepływu informacji patrzenie władzy na ręce będzie jeszcze prostsze i bardziej skuteczne. Tymczasem inwigilacja, której – legalnie bądź nielegalnie – dopuszczały się władze co najmniej kilku państw UE, przechodzi w zasadzie bez echa, bez protestów, bez konsekwencji.
W minionym tygodniu Parlament Europejski przyjął raport z prac komisji ds. wykorzystywania oprogramowania szpiegowskiego wraz z rezolucją wzywającą do „skutecznego dochodzenia” i wprowadzenia zmian prawnych. Komisja miała jednak niewielkie możliwości działania i kompetencje. Za niestawienie się przed nią nie groziły żadne sankcje, a podczas wizyt studyjnych – m.in. w Grecji, Polsce i na Węgrzech – władze poszczególnych państw albo odmawiały spotkania z europosłami, albo delegowały możliwie najniższego rangą przedstawiciela danego resortu czy instytucji.
CZYTAJ WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>