Wróciłeś do TVP, wrócił też program, który prowadziłeś przez lata, czyli "Magazynu Ekspresu Reporterów". Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki…
To nie jest ta sama rzeka. Przez 20 lat prowadziłem program, który był lubiany i ceniony przez widzów. Nagle się to oddaliło i było mi trudno, ale kiedy dostałem propozycję i powiedziano mi, że "Magazyn Ekspres Reporterów" to jest ważny program. Reporterzy chcą go robić. Zapytano mnie, czy "pan panie Michale widzi się w tym programie?", natychmiast powiedziałem, że tak. To będzie i jest fajne wypełnienie takiej misji. Cały czas mam takie poczucie, że to jest misyjny program. Program emitowany był dotychczas w niedzielę o godz. 22.30, to była trudna pora, ale zdobyliśmy zaufanie widzów. Teraz będzie to wtorek. Tyle, że nie w TVP2 a w TVP1. To lepsza pora. Więcej ludzi będzie chciało nas oglądać i to jest wyzwanie dla reporterów, dla redakcji i dla mnie.
Przed laty to właśnie wtorek był dniem "Magazynu Ekspresu Reporterów".
Tak. "Magazyn…" wchodził na antenę we wtorekok. godz. 21.45, po "M jak miłość". Były czasy, kiedy mieliśmy po 2 mln oglądalności, ale myślę, że spokojnie będziemy to odbudowywali. Cieszę się, że to będą te wtorki wieczorne.
Michał Olszański o "siódemce" z przodu. "Jestem z pokolenia boomersów"
Można śmiało powiedzieć, że jesteś starą wygą radiową i telewizyjną. Rozumiem, że na dziennikarską emeryturę ci się nie spieszy?
Nie, ja sobie bardzo fajnie w tej chwili ułożyłem swój plan zawodowy. Mam swoje "Radio357". To jest mój background, bo pamiętaj, że jestem radiowcem. Mam możliwość pojawić się raz w tygodniu w telewizji i poprowadzić "Magazyn Ekspresu Reporterów". To się bardzo ładnie układa. Nie jestem przeciążony. Mam czas dla swojej żony, zwierzaków, swojego ogrodu, a jednocześnie czuję się cały czas w takim ferworze zawodowym. To bardzo mi pozwala utrzymać formę. Jestem 1957 rocznik, więc "siódemka" z przodu się pojawiła.
Jak się z tym czujesz?
Dużo lepiej niż wtedy, kiedy pojawiła się "szóstka". Jestem z pokolenia boomersów, kiedy sześćdziesiątka to była taka cezura, przejście na drugą stronę. Ta "siódemeczka" bardzo mi pasuje. Lubię tę cyfrę i czuję się bardzo dobrze w tej chwili.
Żona nie narzeka na brak ciebie w domu i na to, że jesteś starym zgredem?
Nie. Mamy czas dla siebie, lubimy podróżować. Cały czas nam się chce. Mamy w miarę przyzwoitą sytuację finansową, co pozwala nam żyć w miarę spokojnie i cieszyć się życiem, i sobą.
Michał Olszański o swojej emeryturze. "Całe życie pracowałem na etacie"
Wielu celebrytów starszego pokolenia narzeka na wysokość swoich emerytur. To jest ostatnio gorący temat. Jak jest z tobą? Też narzekasz, że za mała?
Absolutnie nie, ale ja od kiedy zacząłem pracę zawodową, a miałem wtedy 25 lat, zawsze byłem na etacie. Najpierw to była oświata i lata pracy, bycie dyrektorem Szkolnego Ośrodka Socjoterapii. Później krótki epizod z Radiem Kolor i także etat. Przez 25 lat w Trójce również pracowałem na etacie, więc jak emerytura przyszła, to się okazało, że jest przyzwoitą.
Poza tym, że jesteś dojrzałym siedemdziesięciolatkiem oraz emerytem, to jesteś też dziadkiem. Muszę, więc zapytać cię o to, jakim jesteś dziadkiem?
Moje wnuczki są już dorosłe. Liwka jest w czwartej klasie, a Nadia w ósmej. Zwłaszcza dla Nadii będzie to ważny czas, żeby tę ósmą klasę przyzwoicie zrobić i wylądować w jakimś fajnym liceum. Ja już mam pewne plany, bo ja jestem takim dziadkiem, który się przygląda, wspiera, spędzamy razem dużo czasu. Byliśmy razem na Mazurach w czwórkę, razem z moją żoną i przyglądam się z wielkim zainteresowaniem, jak to dziwne, młode postaci wchodzą coraz bardziej w dojrzałe życie.
Prezenter TVP o swoich wnuczkach. To w nich docenia
Dziwne - powiedziałeś. Co ci się podoba, a co nie w tym ich wchodzeniu w dorosłość?
Nie podoba mi się takie nadmierne skupienie na telefonie. Zwłaszcza w przypadku starszej wnuczki jest to już pewnego rodzaju uzależnienie. Takie są dzisiaj te dzieciaki, bardzo wirtualne. Poza tym wszystko mi się w nich podoba - fajna relacja miedzy wnuczkami jako siostrami, dobre relacje w domu.
Wybiorą bardziej humanistyczne, czy ścisłe przedmioty, jeśli chodzi o ich przyszłą drogę?
Trudno powiedzieć. Myślę, że bardziej humanistyczne po mnie, ale kto wie… Liwka też jest zodiakalnym Lwem jak ja, bardzo fajnie funkcjonującym w grupie, więc nie wiem, czy to nie będzie rodzaj takiej dobrej kariery związanej z zarządzaniem.
Podobno wiele rzeczy przechodzi co drugie pokolenie, więc to by się zgadzało.
Czyli, że może dziadek wyprofiluje pewne rzeczy, tak?
Może tak być. Będziesz chciał, żeby poszły w dziennikarstwo? Często mówi się, że dziennikarstwo umiera, że to jest koniec tego zawodu.
Czy ja wiem, czy bym chciał... Nadia raczej nie. Jest taka bardzo introwertyczna, więc myślę, że nie, ale Liwka to na pewno będzie jakiś zawód związany z takim dość intensywnym byciem z ludźmi, a dziennikarstwo takie jest.
Michał Olszański ma syna geja. Jaką mają relację?
Twój drugi syn jest gejem. Czy uważasz, że teraz po tych paru miesiącach nowej władzy w Polsce zmieniło się podejście do osób homoseksualnych? Jesteśmy bardziej otwarci na tę odmienność, nie ma tego szczucia chociażby w polityce?
Myślę, że to się zmieniło. Te postawy, jeśli chodzi o ludzi, są naprawdę bardzo fajne. Zwłaszcza, jak z Antkiem na ten temat rozmawiam, to wiem, że tak jest.Jesteśmy natomiast bardzo rozczarowani tym, że nie ma związków partnerskich. To jest jedna z tych obietnic, która uczyniła nas entuzjastami dobrej zmiany, nowej zmiany, a troszkę jest to rozczarowujące w tej chwili.Myślę, że jest to sygnał dla nas, że trzeba patrzeć na to, na kogo się głosuje i dobrze wybierać.
Masz nadzieję, że w końcu to się zmieni?
Przyjdzie czas, że wywalczymy to w końcu. Ludzie są do tego absolutnie przygotowani i tego chcą. Wszystkie badania na to wskazują.
Kiedy powiedziałeś otwarcie, że jesteś ojcem syna, który jest gejem, spotkałeś się z hejtem, negatywnymi komentarzami?
Nie zetknąłem się z czymś takim. Przeciwnie, po takim fajnym materiale, jaki zrobiła pani Krystyna Pytlakowska ze mną i z Antkiem w magazynie "Viva!" dostałem dużo ciepłych słów wsparcia, że to fajne, ładne, że jesteśmy fajną, sensowną parą ojciec i syn.
To, czego ci życzyć na koniec naszej rozmowy?
Zdrowia, pogody ducha, ale ja ją mam. Sił takich codziennych, bo jak wstaję rano, to chętnie bym powymieniał coś w sobie, np. kolana. Ale wiesz, jak to mówią: "Jak cię nic nie boli, to nie żyjesz", więc żyjmy intensywnie.
Wiesław Michnikowski śpiewał, że "wesołe jest życie staruszka".
Ale ja się staruszkiem nie czuję.
To w takim razie życzę ci wesołego życia dojrzałego człowieka.
Dzięki.