Zabójstwo Papały wiecznie żywe! - chciałoby się powiedzieć po dzisiejszej, uznanej za sensacyjną, wiadomości biegłego psychologa. Biegły ten stwierdził, że zeznania płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego "nie spełniają większości psychologicznych standartów wiarygodności". A ponieważ w oparciu o zeznania Zirajewskiego oskarżono Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena z Chicago o zlecenie zabójstwa byłego szefa polskiej policji gen. Marka Papały, to z opinii biegłego zaczęto wysnuwać daleko idące wnioski. Zbyt daleko idące. Bo jeśli niewiarygodny, to znaczy kłamliwy. A jeśli kłamał, to Edward Mazur jest niewinny.

Reklama

>>> Mazur nie zlecił zabójstwa gen. Papały?

Otóż to. Rzucono się na tę opinię psychologa, jak na wielkie odkrycie, które unieważnia wersję o udziale Mazura w zbrodni na gen.Papale. Tymczasem opinia ta w niczym nie obala, a nawet nie osłabia wersji podawanej przez Zirajewskiego.

Nie lekceważę wysiłków pana biegłego psychologa, ale bez jego badań, od dawna wiadomo, że do zeznań każdego kryminalisty trzeba mieć umiarkowane zaufanie. Sceptycznie też należało oceniać zeznania "Iwana". Szczególnie, gdy miały one one służyć sformułowaniu najcięższego oskarżenia - zbrodni zabójstwa, nie można było opierać się wyłącznie na zeznaniach jednego świadka. Od pierwszych minut policja i prokuratura musiały mieć inne dowody świadczące o poszukiwaniu przez Mazura zabójcy gotowego za 40 tys. dolarów wykonać egzekucję na gen. Papale. Nie wyobrażam sobie, aby polskie ministerstwo sprawiedliwości zadowoliło się zeznaniami Zirajewskiego, budując wyłącznie na nim wniosek ekstradycyjny w sprawie Edwarda Mazura. Musiały być inne dowody albo mocne przesłanki. A całe śledztwo jest układanką, w której ważną rolę odgrywają zeznania Zirajewskiego, bo scalają one inne zeznania i fakty. Gdyby prokuratura tego zaniedbała, byłby to błąd kardynalny. Nie wybaczalny.

Reklama

Znamienną cechą dzisiejszej sensacji jest to, że została ona ogłoszona siedem lat po zeznaniach złożonych przez Zirajewskiego. Jeśli biegły badał go od razu, wtedy gdy obciążał Mazura, czyli na przełomie 2001/2002 roku, czemu trzymano je tak długo w tajemnicy? Gdyby zaś opinia biegłego powstała po badaniach zrobionych w 2009 roku, to trzeba zapytać, dlaczego dopiero po tylu latach, prokuratura wzięła się za sprawdzenie wiarygodności kluczowego świadka? Czyżby polską prokuraturę zachęciła do tego decyzja federalnego sędziego z Chicago Arlandera Keysa, który odmówił ekstradycji Mazura do Polski, twierdząc, że zeznania Zirajewskiego są niewiarygodne? Czy nie trzeba też pytać o to, czy człowiek znajdujący się wiele lat w ekstremalnych warunkach, bo więzieniu, nie zmienia się na tyle, że obraz jego psychologicznych cech obecnie jest inny niż ten sprzed siedmiu lat?

Gdyby z całą powagą brać natychmiastowe interpretacje mediów na sygnał o ekspertyzie psychologa, śmieszne byłaby zapowiedź prokuratury, że planuje kolejną wyprawę do Stanów, by znowu podjąć starania o sprowadzenie Mazura do Polski.