"Ta kara nie utrzymałaby się przed sądem i moglibyśmy tylko ponieść zbędne koszty" - powtarzał przed komisją Pawlak i tłumaczył dlaczego. Posłów PiS, którzy od początku przypuścili atak na tę decyzję, jednak nie przekonał. "Dalej mamy wątpliwości. Nie wiadomo, co by zrobił sąd" - skwitował wiceszef komisji Maks Kraczkowski.
PiS nie składa broni przeciw Pawlakowi. Teraz domaga się tajnego posiedzenia komisji na temat rezerw paliwowych.
461 mln 696 tys. zł kary nałożył w październiku 2007 r. na J&S prezes Agencji Rezerw Materiałowych Józef Aleszczyk za to, że firma nie miała wymaganych ustawą rezerw paliwowych. W grudniu Pawlak uznał, że sprawa może być przegrana, bo postępowanie jest obarczone błędami proceduralnymi.
"Nie ma co wylewać krokodylich łez, bo ta kara została nałożona w sposób nieprawidłowy, byłaby nieskuteczna. Nie moja wina, że minister Naimski został wprowadzony w maliny" - apelował do posłów Pawlak.
Politycy PiS nie dowierzali i próbowali sugerować inne przyczyny zdjęcia z J&S groźbę kary. Sięgali przy tym do doniesień „Rzeczpospolitej”, która twierdziła, że przychylność wicepremiera może mieć związek z tym, że w spółce pracują byli ludowcy: Józef Pawlak i Zdzisław Zambrzycki.
"Proszę nie powielać tych kłamstw" - denerwował się Pawlak. I tłumaczył, że Józef Pawlak już w 2005 r. startował z list Samoobrony, a Zambrzycki wraz z Januszem Wojciechowskim odszedł z PSL i zawiązał koalicję z PiS.
"Tak więc, panie pośle, to jest raczej pana kolega polityczny" - mówił Pawlak do Adama Rogackiego z PiS. Ten nie dawał za wygraną. "Proszę sobie nie robić żartów, pan Zambrzycki trzymał kiedyś całą kasę" - kontrował, nawiązując do tego, że Zambrzycki był pełnomocnikiem komitetu PSL w wyborach do europarlamentu.
"Po 2005 r. nie miałem z tymi ludźmi kontaktu, bo przeszli do konkurencyjnego obozu politycznego" - odpierał Pawlak. Posłowie PiS przenieśli więc atak na inny tor. "Ważniejsze są kruczki prawne czy bezpieczeństwo energetyczne?" - dociskali Pawlaka. "Oczywiście, że bezpieczeństwo. Dlatego ciekawe, że w tym samym czasie innej spółce, która miała większe braki, zezwolono na nietworzenie zapasów, powołując się na kruczki prawne" - odpowiadał wicepremier.
Wspierali go posłowie PO i PSL. "Zastanówmy się może raczej, czy nałożenie niewłaściwej kary nie było narażeniem państwa na straty" - przekierowywał dyskusję Mieczysław Kasprzak z PSL. Kraczkowski szybko ripostował: "Proszę, żebyśmy nie wchodzili w rolę adwokata J&S, bo ich stać na adwokota".
Na samym posiedzeniu komisji zresztą się nie skończyło. Tuż po nim PiS zwołał konferencję, by ogłosić, że decyzja Pawlaka o umorzeniu kary wciąż budzi wątpliwości co do bezpieczeństwa energetycznego kraju. A po to, żeby przekaz wzmocnić, w tle pokazywali plansze, co państwo mogłoby kupić za prawie pół miliarda złotych. "Choćby 1533 karetki pogotowia" - wyliczyli.