BOGUMIŁ ŁOZIŃSKI: Katolicy na rzecz Wyboru głoszą tezy sprzeczne z nauczaniem Kościoła w sprawie aborcji czy antykoncepcji. Czy powinni określać się jako katolicy?
O. DARIUSZ KOWALCZYK: Członkowie tej organizacji nie powinni występować jako katolicy. W Kościele jest duży pluralizm, mieszczą się w nim osoby mające na wiele spraw różne poglądy, jednak jest pewien zakres nauczania, który nie może być dowolny. Bycie katolikiem oznacza przyjęcie nauczania Kościoła, a także posłuszeństwo wobec orzeczeń Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, który ma głos decydujący w sprawach doktryny i moralności. Dlatego to, co robią Katolicy na rzecz wyboru, jest nie tylko nieuczciwe i irytujące, ale wręcz nielogiczne. Jeśli w zasadniczych sprawach mają inne poglądy niż Kościół katolicki, to powinni z niego odejść. Tymczasem oni stawiają się w roli papieża i sami chcą określać swoją wiarę. Jezus Chrystus wyznaczył do określania przekazu wiary biskupów z papieżem i tak jest w Kościele katolickim od ponad dwóch tysięcy lat. Dlatego członkowie tej organizacji powinni występować we własnym imieniu, a nie katolików.

Reklama

Ale oni twierdzą, że są katolikami, tyle że chcą zmienić Kościół od wewnątrz, wprowadzić nowe zasady.
Choć Kościół nie jest partią, posłużę się tu pewną analogią. Wyobraźmy sobie, że do jakiejś partii zapisuje się grupa osób, która początkowo milczy, ale po pewnym czasie zaczyna głosić poglądy sprzeczne z szefem tego ugrupowania i jego kierownictwem. To byłaby nikczemna próba przejęcia tej partii od środka. Podobnie postępują Katolicy na rzecz Wyboru, próbując przechwycić władzę w Kościele katolickim i decydować o jego doktrynie.

Co może zrobić katolik, jeśli nie zgadza się z jakimś elementem nauczania Kościoła?
W takiej sytuacji powinien poddać ten problem pod ocenę Urzędu Nauczycielskiego Kościoła i poczekać na jego orzeczenie. Na pewno nie może twierdzić z całkowitą pewnością, że to on ma rację, a biskupi i papież się mylą. A tak zachowują się Katolicy na rzecz Wyboru. Taka postawa prowadzi do absurdu, co widać na przykładzie niekatolickich kościołów, w których nie ma jednego ośrodka decydującego o zasadach wiary. Na przykład w Kościele anglikańskim kobiety są wyświęcane na biskupów, część duchownych popiera małżeństwa gejowskie i aborcję, są też tacy, którzy twierdzą, że właściwie to Boga nie ma, a z drugiej strony część ma poglądy bliskie Kościołowi katolickiemu.

Czy Kościół może zabronić Katolikom na rzecz Wyboru używania słowa "katolicy"?
Kościół może ogłosić, że dana organizacja nie reprezentuje jego poglądów, mimo że używa w nazwie słowa "katolicy", i wiem, że tak robi. Tak samo może zdystansować się wobec teologów, którzy mają poglądy niezgodne z jego nauczaniem. Wszystko to jednak odbywa się na płaszczyźnie kościelnej, natomiast w wymiarze prawa państwowego nie może nikomu zabronić używania słowa "katolicyzm".

W USA ruchy typu Katolicy na rzecz Wyboru są aktywne. Czy mogą stanowić zagrożenie dla Kościoła w Polsce? Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny nie ukrywa, że zaprosiła tę organizację, aby zmienić poglądy polskich katolików na aborcję czy antykoncepcję.
Na pewno ich działalność jest niebezpieczna dla tożsamości Kościoła katolickiego, bo zamazuje przekaz wiary, naszą wyrazistość. Stąd nie dziwi mnie, że zaprosiły ich skrajnie feministyczne środowiska występujące przeciwko Kościołowi. Uważam jednak, że nie należy jakoś przesadnie reagować, bo to tylko nagłośni ich działalność. Radziłbym przemilczeć ich aktywność, ewentualnie wydać krótki komunikat, że nie reprezentują oni nauczania Kościoła. Dyskusja z nimi nie ma sensu.

o. Dariusz Kowalczyk*: prowincjał jezuitów.