"PO szukała, szukała, szukała. Szukała haków i znalazła" - stwierdził Dorn w "Magazynie 24" w TVN24. Nie powiedział jednak, skąd ma takie informacje. "Nie chodzi tutaj o inwigilację tylko o nieformalną wiedzę o tym jak te dokumenty, zresztą prawdziwe, krążyły po różnych biurkach w warszawskim ratuszu" - stwierdził tylko.
W wywiadzie dla Moniki Olejnik w Radiu Zet poszedł jeszcze dalej. "W związku z tym ja cenię sobie dociekliwość dziennikarzy ("Wprost" - przyp. red.), ale domniemywam, że tutaj otrzymali tak zwanego gotowca. Natomiast powtarzam: z tego nie wynika żaden zarzut wobec tych, którzy tego gotowca dostarczyli, ani tych, którzy to opublikowali, bo opublikowano prawdę" - powiedział Dorn.
Dąbrowski został odwołany w czwartek, po tym, jak wyszło na jaw, że mógł poświadczyć nieprawdę, by otrzymać wtórnik prawa jazdy. Jak napisał w środę w internetowym wydaniu tygodnik "Wprost", Dąbrowski, zatajając informację o tym, że policja zabrała mu prawo jazdy za przekroczenie liczby dozwolonych punktów karnych, w 2004 r. wnioskował do urzędu o wydanie mu nowego dokumentu. Dąbrowski wszystkiemu zaprzecza.
Obowiązki wojewody pełnić będzie na razie obecny wicewojewoda Jacek Sasin.