Sąd w Pile skazał Renatę Beger na dwa lata więzienia w zawieszeniu i 30 tys. złotych grzywny. Wyrok zapadł w lipcu 2006 roku. Jednak dopiero 21 marca Sąd Najwyższy rozstrzygnie czy proces był ważny - pisze "Głos Wielkopolski". Chodzi o to czy mógł się toczyć w trybie uproszczonym, czy też powinien być przeprowadzony w zwyczajnym. Różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku o winie rozstrzyga tylko sędzia, w drugim - sędzia i ławnicy.

Takie pytanie zadał Sądowi Najwyższemu Sąd Apelacyjny z Poznania, do którego wpłynęło odwołanie od wyroku Renaty Beger. Była ona sądzona w trybie uproszczonym. "Jeśli Sąd Najwyższy uzna, że był to błąd, proces posłanki Samoobrony może ruszyć od nowa" - mówi Jerzy Paliwoda, zastępca prezesa Sądu Rejonowego w Pile. Renata Beger najwyraźniej na to właśnie liczy.

To oznacza, że sąd musiałby na nowo przesłuchać ponad 1,5 tys. świadków. Poprzedni proces trwał niemal 2 lata i kosztował ponad 54 tys. złotych. Tymi kosztami sąd obciążył wprawdzie skazaną posłankę, ale dopóki apelacja nie jest rozpatrzona, nie musi ich zapłacić.