W jaki sposób odbyło się nagranie taśm i czy brał Pan w tym udział?
Marcin Kossek: Zadaje mi Pani pytanie, na które odpowiedź jest zarezerwowana dla prokuratury. Istotne jest również to, że w tym żenującym spektaklu politycznym, nie ma pytań o to, po co w ogóle musieliśmy uciekać się do takich metod. Prokuratura prowadzi bardzo poważne śledztwo dotyczące między innymi gróźb pozbawienia życia Aleksandra Gudzowatego i próby uprowadzenia jego syna - to jest klucz do naszych zachowań, które mają charakter tylko wyłącznie defensywny. Od momentu, w którym prokuratura zaczęła ustalać pierwsze fakty, wokół nas zaczęły się pojawiać bardzo niepokojące prowokacje i próby wciągnięcia nas w zachowania kompromitujące - również przestępcze. Wszystko to ma służyć obniżeniu naszej wiarygodności przed prokuraturą i społeczeństwem oraz w konsekwencji uniknięciu odpowiedzialności karnej w sprawie, o której wspomniałem. Agresja przeciwko nam została wzmożona, po postawieniu pierwszych zarzutów w prokuraturze. Prawdopodobnie do niektórych dotarło, że będą następni w kolejce.
Czy nagrywane są rozmowy ze wszystkimi gośćmi pana Gudzowatego i kogo jeszcze można się spodziewać na taśmach?
Oczywiście, że nie. Dokumentacja spotkań dotyczy tylko grupy osób, o których wiemy ze źródeł i wiedzy operacyjnej, że nie mają wobec nas przyjacielskich zamiarów - są albo bezpośrednimi wykonawcami prowokacji, lub reprezentują grupę ludzi, która boi się odpowiedzialności karnej. Nic poza to. Absolutnie nie pozwoliłbym na rejestrację spotkań pozostałych gości. Broniąc się przed prowokacjami, działając w sytuacji, kiedy chroni się ludzkie życie stosuje się wszelkie dostępne metody, natychmiast oddając sprawę do prokuratury. Prokuratura ma pełną wiedzę, co do naszej działalności, jest na bieżąco informowana o próbach wciągania nas w rozmaite intrygi, w tym również przestępstwa. Tak silny jest opór i strach przed ujawnieniem i odpowiedzialnością karną bdquo;grupy ludzi” stojących za agresją wobec A. Gudzowatego. Jestem jednak przekonany, że już za późno na to by uciec od odpowiedzialności i odwrócenie uwagi od głównego wątku sprawy. To, że tymi informacjami teraz gra się politycznie jest dla mnie nie do przyjęcia. Żaden z dziennikarzy do tej pory nie zainteresował się głównym wątkiem tej sprawy – śledztwem w prokuraturze - a ten żenujący spektakl polityczny służy właśnie niektórym do odwrócenia uwagi od istoty sprawy prowadzonej w prokuraturze. Natychmiast pojawiają się bdquo;dyżurne” autorytety, przy czym zasadą jest, że im mniej się na ten temat wie, tym łatwiej się nas obraża. Jako zespół bezpieczeństwa nie mamy nic wspólnego z tą polityczną awanturą, my po prostu zajmujemy się tym, co do nas należy. Zachęcam dziennikarzy do zainteresowania się wątkami, które prowadzi prokuratura i ustaleniami w tych sprawach. Jestem przekonany, że wówczas niezdrowe emocje zastąpi zdrowy rozsądek.
Czy pan Aleksander Gudzowaty zamierza się w jakiś sposób odnieść do
publikacji prasowych?
Publikacje prasowe, wypowiedzi niektórych polityków i dziennikarzy pomawiają Aleksandra Gudzowatego w sposób oczywisty. Panuje taka maniera, że im mniej się na ten temat wie, tym więcej ma się do powiedzenia. Będę przekonywał A. Gudzowatego by odniósł się tych pomówień, choć jest to na tyle silny mężczyzna po tym co przeszedł, iż nie sądzę by się tym zbytnio przejmował. My mamy tylko jeden cel, doprowadzić do tego by ustała agresja przeciwko A. Gudzowatemu i aby prokuratura doprowadziła do ukarania winnych popełniania przestępstw przeciwko niemu i Bartimpexowi. Ufam prokuraturze i jestem przekonany, że nastąpi to wkrótce.
"Dokumentacja spotkań dotyczy tylko grupy osób, o których wiemy ze źródeł i wiedzy operacyjnej, że nie mają wobec nas przyjacielskich zamiarów" - mówi w rozmowie z dziennikiem.pl Marcin Kossek, szef ochrony Aleksandra Gudzowatego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama