Atmosferę podgrzał jeszcze prezydent Kaczyński, krytykując Trybunał za próbę storpedowania lustracji. Między PiS a sędziami wybuchła wojna.

Wczorajszą batalię o ustawę lustracyjną zaczął Trybunał. Sędziowie oddalili wniosek marszałka Sejmu Ludwika Dorna, który chciał, by Trybunał odroczył na jakiś czas rozprawę. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk bezskutecznie próbował przekonać sędziów, że nie miał możliwości rzetelnie się przygotować, bo - jak podkreślał - we wtorek, czyli dzień przed rozprawą, otrzymał ponad 200 stron nowych dokumentów.

Sędziowie Trybunału, po niespełna dwugodzinnej naradzie, decydują, że w pierwszej kolejności zajmą się skargą SLD o niezgodności ustawy z konstytucją, a dopiero potem rzecznika praw obywatelskich. To porażka PiS, bo Mularczyk argumentował, że nie przygotował się właśnie do wniosku RPO, złożonego w Trybunale później niż wniosek SLD.

Kibicujący rozprawie posłowie i dziennikarze byli pewni, że sędziowie rozpoczną od razu rozpatrywanie wniosku Sojuszu. Ale nieoczekiwany ruch należał do Mularczyka. Poseł zaskoczył wszystkich, wnioskując o wykluczenie ze składu orzekającego czterech sędziów: Mirosława Wyrzykowskiego, Jerzego Stępnia, Ewy Łętowskiej i Marka Mazurkiewicza. Mularczyk podważał ich bezstronność.

Sędziowie znów zostali zmuszeni do kilkugodzinnej narady. Za swoje posunięcie Mularczyk został ostro skrytykowany przez opozycję, która zarzuciła mu celowe granie na zwłokę. "Mularczyk jest złym duchem lustracji" - komentował lider PO Bronisław Komorowski.

Po południu napiętą atmosferę podgrzały mocne słowa Lecha Kaczyńskiego. Prezydent mówi, że zaskoczyła go decyzja sędziów o odrzuceniu wniosku Dorna. "Wyjątkowy pośpiech Trybunału w tej sprawie jest pewnym symptomem. Chyba że prawo bycia agentem tajnych służb, głęboko zależnych od obcego mocarstwa wrogiego własnemu narodowi, a także totalitarnego reżimu, było prawem obywatelskim" - twierdzi Lech Kaczyński. I podkreśla, że obowiązująca od 15 marca ustawa lustracyjna jest zgodna z konstytucją.

Ale największe poruszenie wśród opozycji wywołuje zapowiedź prezydenta o upublicznieniu akt bezpieki. "Jeżeli Trybunał orzeknie, iż ustawa lustracyjna jest sprzeczna z konstytucją, to nie będzie innego wyjścia, jak otwarcie archiwów IPN" - zapowiada Lech Kaczyński. Prezydent przyznaje, że jest to rozwiązanie "brutalne". Podobną zapowiedź wygłosił kilkanaście dni temu premier.

Reakcja opozycji jest natychmiastowa. "Jest to próba wywarcia presji na niezawisłym organie władzy sądowniczej" - emocjonuje się poseł PO Cezary Grabarczyk.

Mija godz. 15. Staje się jasne, że żaden z sędziów ze składu orzekającego nie zostanie wykluczony: Trybunał odrzucił wniosek Mularczyka. Dziś ciąg dalszy rozprawy. A orzeczenie zapadnie najprawdopodobniej w piątek.















Reklama