"Z prawdziwym zdumieniem dowiedziałem się, że po dzisiejszej rozmowie IAR podał, że przyznałem o istnieniu więzień CIA w Polsce. Absolutnie tak nie powiedziałem" - podkreślił Iwiński w TOK FM.

Reklama

"Powiedziałem tylko to, że z tego co mi wiadomo, od wielu lat w Kiejkutach istnieje ośrodek szkolenia polskiego wywiadu i że ponad wszelką wątpliwość była umowa o współpracy wywiadów i w jej ramach lądowały samoloty CIA. Nie zaprzeczam, że na mocy porozumienia wywiadów jakaś część ośrodka szkoleniowego została wydzielona na użytek agentów CIA. Nie można też wykluczyć, że w ramach tej współpracy część pasażerów tych samolotów przylatujących z Afganistanu czy z Maroka mogła na czas tych lądowań przebywać na terenie ośrodka" - powiedział TOK FM Iwiński.

Według Polskiego Radia Iwiński miał wyrazić nadzieję, że więźniów nie torturowano. Zdaniem "Gazety Wyborczej" prokuratorzy sprawdzający, czy w Polsce istniały więzienia CIA, zebrali w tej sprawie materiały. Na ich podstawie rozważają postawienie zarzutu zbrodni wojennych dla najwyższych urzędników państwa.

Więzienia CIA miały działać w Polsce i kilku innych krajach w latach 2002-05. O ich istnieniu napisał "Washington Post" jesienią 2005 r. Po tej publikacji komisja śledcza Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy orzekła, że tajne więzienia były w Rumunii, na Litwie i w Polsce, a przetrzymywano w nich schwytanych w Afganistanie terrorystów - przypomina "Gazeta Wyborcza".

Prokuratura rozważa zarzut zbrodni wojennych dla najwyższych urzędników państwa z czasów, gdy premierem był Leszek Miller, a prezydentem Aleksander Kwaśniewski. Byłemu premierowi i prezydentowi może grozić Trybunał Stanu.