Z sondażu CBOS wynika, że wybór Komorowskiego na urząd prezydenta wzbudził na ogół pozytywne reakcje społeczne. Najwięcej osób (42 proc.) opisało swoje odczucia jako zadowolenie, jednak wyraźnie mniej (15 proc.) przeżywało to wydarzenie silniej, wyrażając radość.

Reklama

Spośród emocji negatywnych najwięcej osób doświadczało obawy (16 proc.) i rozczarowania (14 proc.) rezultatem wyborów. Do uczuć pozytywnych nie należy też niepewność, która towarzyszyła dosyć sporej grupie (12 proc.).

CBOS zauważa, że za znaczny należy natomiast uznać odsetek osób, które przyjęły wynik wyborów z obojętnością. Na wygraną Komorowskiego bez emocji zareagował niemal co czwarty dorosły Polak (24 proc.).

Badanie wskazuje także, że istnieją znaczne rozbieżności między deklaracjami dotyczącymi głosowania a faktycznymi zachowania Polaków.

Wyborcy chętnie przyznają się do głosowania na Komorowskiego, natomiast mają tendencję do ukrywania poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Według sondażu, głosowanie na Komorowskiego deklaruje 59 proc. wyborców z II tury, a zatem o 6 punktów procentowych więcej, niż faktycznie uzyskał on w wyborach. Z kolei do udzielenia poparcia Kaczyńskiemu przyznało się 37 proc. wyborców - o 10 punktów mniej, niż w rzeczywistości otrzymał on w II turze.

Sondaż pokazuje, że elektorat Komorowskiego był młodszy, bardziej wielkomiejski, lepiej wykształcony i sytuowany. Z kolei Kaczyński uzyskał ponadprzeciętne poparcie wśród ludzi starszych, mieszkańców wsi i małych miast, osób z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym oraz respondentów gorzej sytuowanych.

Im częstsze deklaracje udziału w praktykach religijnych, tym wyższe poparcie dla Kaczyńskiego i odwrotnie - słabsza religijność sprzyjała głosowaniu na Komorowskiego.

Reklama

Według badania, kandydat PO w II turze zyskał poparcie zdecydowanej większości zwolenników lewicy (80 proc.) i przeważającej części osób określających swoje poglądy polityczne jako centrowe (65 proc.). Z kolei kandydat PiS wygrał wśród osób identyfikujących się z prawicą (53 proc.).

Z danych CBOS wynika, że mniej niż 2/3 elektoratu Komorowskiego z II tury stanowią osoby, które poparły go także w I turze. Pozostali to w większości wyborcy innych kandydatów, przede wszystkim Grzegorza Napieralskiego. Z kolei w elektoracie Kaczyńskiego jego zwolennicy z I tury stanowili blisko 3/4 ogółu. Liderowi PiS w II turze udało się raczej pozyskać głosy wcześniej niegłosujących, niż skłonić wyborców innych kandydatów do udzielenia mu poparcia.

Większość uczestniczących w II turze (70 proc.) deklaruje, że oddała głos na danego kandydata, ponieważ chciała, aby to właśnie on objął urząd prezydenta. W przypadku 29 proc. wyborców głosowanie miało charakter negatywny, czyli było motywowane niechęcią do jednego z kandydatów.



CBOS wskazuje, że głosowanie negatywne miało istotniejsze znaczenie w przypadku wyborców Komorowskiego. Ponad 1/3 osób deklarujących, że w II turze poparła kandydata PO (36 proc.), kierowała się nie tyle przekonaniem do jego kandydatury, ile niechęcią do Kaczyńskiego. W przypadku wyborców kandydata PiS tego rodzaju motywacja odgrywała znacznie mniejszą rolę - dotyczyła niespełna jednej piątej z nich (18 proc.).

Zdecydowana większość (71 proc.) głosujących w II turze deklaruje, że podejmując decyzję, kogo poprzeć, kierowała się przede wszystkim osobą kandydata, a nie jego partyjną przynależnością. Niemniej jednak odsetek wyborców (27 proc.), którzy brali pod uwagę głównie rekomendację partyjną, wydaje się - według CBOS - całkiem spory.

Rozbieżności między deklaracjami a stanem faktycznym dotyczyły także frekwencji. Po upływie blisko miesiąca od I tury wyborów o udziale w nich zapewniało 66 proc. ankietowanych, a więc o 11 punktów więcej, niż faktycznie poszło do urn.

Z sondaży CBOS wynika, że z prawa wyborczego w najmniejszym stopniu skorzystali ludzie młodzi - od 18. do 24. roku życia (58 proc. z nich deklaruje, że wzięło udział w II turze wyborów) oraz w wieku 25-34 lata (54 proc.). Liczniej niż przeciętnie do lokali wyborczych udali się badani powyżej 45. roku życia, szczególnie wielu wyborców było wśród osób mających od 55 do 64 lat (79 proc.).

4 lipca do urn poszło - według własnych deklaracji - 61 proc. respondentów z wykształceniem podstawowym, 57 proc. z zasadniczym zawodowym i 84 proc. mających wyższe wykształcenie.

CBOS pokazuje, że spośród grup społeczno-zawodowych w głosowaniu udział wzięli najczęściej przedstawiciele kadry kierowniczej oraz specjaliści (84 proc.) i pracownicy administracyjno-biurowi (79 proc.), rzadziej niż przeciętnie głosowali robotnicy wykwalifikowani (54 [proc.) i niewykwalifikowani (59 proc.). Wśród niepracujących do urn poszli przede wszystkim emeryci (79 proc.), najrzadziej - uczniowie i studenci (52 proc.).

Duża grupa niegłosujących (40 proc.) tłumaczy nieobecność przy urnach względami obiektywnymi, niezależnymi od ich woli, wskazując, że nie tyle nie chcieli, ile nie mogli głosować.

Najczęściej - według CBOS - jako powód absencji wyborczej podawano pracę lub wyjazd poza miejsce zamieszkania (23 proc.), nieco rzadziej - zły stan zdrowia (17 proc.). 22 proc. badanych tłumaczyło niepójście do urn brakiem zainteresowania polityką, 14 proc. tym, że żaden z kandydatów nie miał odpowiedniego programu, zaś 11 proc. tym, że pojedynczy głos niczego nie zmieni, nie ma wpływu na wynik wyborów.

Badanie przeprowadzono w dniach 8-14 lipca 2010 roku na liczącej 899 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.