Miller odniósł się w ten sposób do słów ministra finansów Jacka Rostowskiego, który podczas porannego głosowania nad sprawozdaniem rządu z wykonana budżetu za 2011 r. - pytany przez posła Sojuszu Ryszarda Zbrzyznego, jaką metodologię przyjął obliczając wysokość długu publicznego - powiedział, że od momentu przystąpienia Polski do UE obowiązują dwie definicje długu publicznego.

Reklama

Pierwsza - tłumaczył minister - to państwowy dług publiczny, który stosujemy do polskich ustaw o finansach publicznych i do obliczania progów, które decydują o tym, czy pewne działania sanacyjne czy ostrożnościowe są podjęte. Druga - mówił Rostowski - to definicja UE, Eurostatu, która jest zupełnie niezależna od tej pierwszej i zresztą często zmieniania przez urzędników średniego szczebla w Eurostacie.

Nie możemy mieć sytuacji takiej, w której polska polityka ekonomiczna będzie zmieniana w sposób raptowny i nagły dlatego, że jakieś definicje są zmieniane przez statystyków i urzędników średniego szczebla w Eurostacie w Luksemburgu - podkreślił minister finansów.

Jak zauważył, Polska należy do tych "rzadkich krajów", które mają zapisane w konstytucji ostre wymogi prawne dotyczące działań, które muszą zostać podjęte, gdy pewne progi relacji długu publicznego do PKB zostaną przekroczone. Wobec tego musimy mieć jasną definicję tego długu publicznego w prawie polskim i tej definicji nie zmieniamy - oświadczył Rostowski.

Reklama

Miller powiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że dzisiaj uzyskaliśmy potwierdzenie, że w Polsce w Ministerstwie Finansów kwitnie kreatywna księgowość. Że rząd polski zamierza tak manipulować danymi, by nie dostosować się do wskazań unijnych, a to może się skończyć bardzo poważną interwencją i bardzo poważnym konsekwencjami - zaznaczył polityk.

Zapowiedział, że skieruje pismo do Donalda Tuska, by wyjaśnił, jak rząd zamierza traktować metodologię unijną. Po drugie zwrócę uwagę, że tak frywolna interpretacja, jaką stosuje minister Rostowski, nie może mieć miejsca - dodał.

Według Millera słowa Rostowskiego powinny wzbudzić "najwyższy niepokój". Zdaniem lidera Sojuszu Rostowski ocenił, że istnieje państwowy sposób liczenia długu publicznego i że żaden Luksemburg czy Bruksela nie będą nam niczego narzucać, a poza tym sposób obliczania długu w wykonaniu unijnym to są decyzje na średnim szczeblu urzędniczym.

Reklama

Jednym słowem niech sobie tam w Brukseli coś opowiadają, a my i tak będziemy liczyć według naszej metodologii. Otóż takie podejście budzi najwyższe zdumienie i oburzenie dlatego, że w taki właśnie sposób postępowali koledzy pana ministra Rostowskiego chociażby w Grecji. I wszyscy wiemy, czym to się skończyło - powiedział szef SLD.

Jak mówił, 5 lipca KE zwróciła się do władz naszego kraju, aby w metodzie obliczania długu publicznego stosować kryteria UE, a nie kierować się metodologią polską. Według unijnej metodologii - mówił Miller - polski dług publiczny wynosi 56 proc. PKB, a nie 53 proc., jak podaje Rostowski. Zdaniem Millera, gdyby do tego doliczyć inne pozycje typu fundusz drogowy czy wydatki samorządów, to "zbliżamy się niebezpiecznie" do konstytucyjnego progu 60 proc. długu w relacji do PKB.

Sejm przyjął w piątek sprawozdanie komisji finansów publicznych z wykonania budżetu państwa za 2011 r. i udzielił Radzie Ministrów absolutorium za ubiegły rok.